Nie
chcecie widzieć, jaki mam bajzel w dokumentach na komputerze, szczególnie jeśli
chodzi o wpisy i potencjalne wpisy na Diagnozę. No ale nieważne ;]
Stęskniliście
się za mną? Ech wy! A może jednak? Troszeczkę? Jednak nie… No cóż, bywa. Ja Was
też nie lubię XD
No
ale do rzeczy. Tak, ja wiem, wiem! że obiecałam mniej pisać o tym, co mnie
wnerwia, a więcej o pozytywnych sprawach, ale jak tak czasem patrzę na ten
świat i na tych ludzi to się nie da no! Ja naprawdę się staram, ale jak próbuję
nie pisać o tym, co mnie drażni to wychodzi na to, że nie piszę w ogóle.
A
więc dzisiaj, kochani, ciocia Alu ma dla Was kolejny, nudny, długi wywód o tym,
co ją drażni, a tym razem będzie to pewien typ człowieka.
Znacie
może takiego gościa, co to jest łysy, niski i z wielkim nosem, ale wszem i
wobec ogłasza, że ma za nic grube kobiety i w ogóle to należy mu się Claudia Schiffer?
Wiecie co… Ocenianie ludzi po wyglądzie całkowicie rozumiem. No bo tak
naprawdę, jak inaczej? Ja wiem, że to okropne i w ogóle powinnam się
zastanowić, co ja w ogóle wypisuję, ale to normalne, że wolimy zadawać się z
ludźmi, którzy nam się podobają. Jeśli coś nas od człowieka odrzuca, nie
będziemy chcieli z nim gadać. I nie widzę nic złego w tym, że kiedy
przyjechałam do Opola na spotkanie integracyjne mojego roku, podeszłam najpierw
do M., która ma ładny uśmiech, duże oczy i miękkie włosy, a nie do J., której
wyraz twarzy sprawia, że odechciewa się czegokolwiek. Niemniej, oceniając kogoś
po wyglądzie, popatrz człowieku najpierw na siebie. Bo kiedy jesteś niski i
łysy, a zarzucasz kobiecie, że jest pasztetem, jesteś równie żałosny, jak
dziewczynki odpisujące recenzentom na wytknięcie błędów językowych mniej więcej
„Ić siem lecz, gópja idjotko, bo siem nie znarz i nie wież, rze ja robie buendy
bo tak siem pżyzwyczaiłam i nie zamieżam tego zmjeniać!”.
Idźmy
dalej, znacie może typa, któremu wydaje się, że jest nie wiadomo kim i dlatego
wolno mu napisać lub powiedzieć każdą bzdurę? Na pewno kojarzycie kogoś, kto
sprawia, że odechciewa Wam się jeść tego seven daysa, którego macie w rękach,
chociaż prywatnie bardzo lubicie seven daysy. To dokładnie ten sam gość,
którego wypowiedzi nie macie nawet siły komentować, bo są tak daleko poniżej
poziomu zero, że się tam nie schylicie. Napisałam, że wolno mu napisać i
powiedzieć każdą bzdurę. Tak. Nie należy tego łączyć z „wydaje mu się”, w
żadnym wypadku! Jemu NAPRAWDĘ wolno. To ktoś, komu nikt nic nie powie.
Inteligentni nie mają siły, mają swoje sprawy i nie widzą sensu w rozmowie z
kimś takim. Nieinteligentni będą się śmiać i przytakiwać, jak stado baranów.
Dlaczego? Bo taki człowiek używa utartych sloganów, które głupiemu człowiekowi
wydadzą się odkrywcze i błyskotliwe. Walczę z tym i walczę jak don Kichot z
wiatrakami, bo nie da się zwalczyć tej głupoty. To się rozrasta jak jakiś
pasożyt, dosłownie. Nie przetłumaczę, że jeśli ktoś śmieje się ze stwierdzenia,
że wszyscy księża to pedofile, z poprawnością polityczną trzeba walczyć, a
Hitler to właściwie miał rację, to jest tak samo głupi, jak osoba wypowiadająca
te stwierdzenia. Ale walczę. Z tym, że czasami nawet mnie szkoda języka na tę
walkę.
Ale
to (o zgrozo!) nie wszystko! Znacie może eksperta od wszystkiego, kogoś, kto na
wszystko ma gotowe rozwiązanie i na wszystkim się zna? No, jasne, że fajnie
kogoś takiego znać, ale niestety nie zawsze. Jest trochę ludzi, którzy
doskonale znają się na medycynie, sporcie i polityce, obcykani też są z prawa
(szczególnie tego, które sami wymyślą, żeby zaszpanować, bo i tak nikomu nie
będzie się chciało sprawdzić, czy tak jest) i ekonomii. Przy okazji edukację
zakończyli na poziomie matury, bo studia były nudne, a wykładowcy głupi i
niezorientowani w temacie. Aha, byłabym zapomniała. W siedemdziesięciu
procentach nie mają pracy, pozostałe trzydzieści stoi na taśmie. Nie
przeszkadza im to jednak się wymądrzać i mówić o ludziach wykształconych i
starszych od siebie, że są durniami. Do tego tworzą wokół siebie swoistą
otoczkę pseudodojrzałości, mówiąc, że studia dzienne to tylko przedłużenie
dojrzałości i że oni wolą założyć rodzinę niż się kształcić.
Oj,
niestety mamy jeszcze coś. Nie znacie przypadkiem nikogo, po kim widać, że
każdy jego ruch jest wyuczony i na pokaz? No fakt, możecie nie znać. Albo nie
mieliście jeszcze przyjemności tego zauważyć. W każdym razie pewna grupa ludzi
chodzi i mówi w taki sposób, że widać na kilometr, że nie ma w tym nic
naturalnego. To ten gość, który kupując bilet na pociąg na pytanie „normalny,
czy ulgowy” odpowie nie zwyczajnie „normalny”, a „normalny, bo nie chce mi się
świecić legitymacją”. Prawdopodobnie nie „nie chce mu się”, a po prostu
legitymacji nie ma, ale już mniejsza z tym. Nieważne też, co pomyśli sobie pani
w kasie, bo pewnie już trochę takich tekstów słyszała. Niemniej, jeśli chcecie
widzieć sztuczność tego człowieka, tu ją macie na talerzu. Założę się, że on
nawet do toalety rano nie idzie, a sunie dostojnie swoim wyuczonym, prawie
polonezowym krokiem, bo jest wielki pan i władca. Nie znacie takich? No to się
cieszcie ;]
Nazwałam
sobie takiego typa „zawoalowanym człowiekiem - porażką”. Podsumowując, to ktoś
inteligentny przynajmniej na tyle, żeby umieć się rozeznać pobieżnie w każdym
temacie, ale za to wykazujący ogromne braki w dojrzałości emocjonalnej i
odpowiedzialności za swoje słowa. Na pierwszy rzut oka może (na szczęście nie
musi) wydawać się błyskotliwym i elokwentnym człowiekiem. Po bliższym poznaniu,
okazuje się kompletną pomyłką. Wydaje mi się, że zawoalowanego człowieka - porażkę
wprawne oko pozna od razu, szczególnie po reakcji jednostek podatnych na
wpływy. Nie zdołałam sobie jednak jeszcze dokładnie wyrobić opinii na temat ich
rozpoznawalności, chociaż znam ich dosyć sporo. Niestety…
Dobrze,
koniec, mili państwo. Nie mogę tak długo siedzieć i narzekać, bo później mi się
śni żmija w walizce. Starzeję się, ot co ;] Swoją drogą, tamten sen ze żmiją w
walizce był niezwykle barwny i obrazowy… I było tam jeszcze kilka ciekawych
elementów, takich jak zgubiony klucz od starego mieszkania, pociąg (zamieniony
w trakcie na kolejkę górską) oraz motyw tworzenia i ratowania swojej twórczości
(to była deska popisana kredą, którą dziewczynka zabrała ze sobą do pociągu). Może
kiedyś zrobię z tego jakieś coś głębszego… Ale to kiedyś. Tak w ogóle to
wiecie, że epoka w której przyszło nam tworzyć prawdopodobnie będzie
klasyfikowana jako absurdalizm? Inspirujące, czyż nie? ;]
Pozdrawiam
Was kotki moje i do następnego!
Tak
nawiasem mówiąc, oznajmiam uroczyście iż bardzo chętnie przyjmę od wprawnego
grafika propozycję nowego szablonu dla Diagnozy. Zatem jeśli ktoś z Was ma
jakiś pomysł, stworzył ostatnio coś, z czym nie ma co zrobić, albo cierpi na
nadmiar czasu… jestem otwarta ;]
Znam niestety chociaż po jednym typie każdego z wymienionych. Najbardziej ręce opadają mi na tych najliczniejszych w moim środowisku - tych, co im wszystko wolno powiedzieć, a banda idiotów im przyklaskuje i się śmieje. To jest właśnie popaprane. Ludzie, którzy nic sobą nie reprezentują powiedzą coś głupiego i już mają aplauz, a ci inteligentni, którzy mają jakąś wartość zostają w ich cieniu i albo to olewają, albo - na przykładzie mojej koleżanki - dołączają do bandy śmiejących się idiotów, żeby się nie wyróżniać, żeby w ich oczach być fajnymi. Tylko czy warto? Coś mi się wydaje, że nie. I cóż, może w oczach moich kolegów i koleżanek wyglądam na głupią nudziarę, która nie umie się zabawić, ale nie powiem, żeby mi to jakoś przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńAbsurdalizm - moim zdaniem nazwa niezwykle trafna xD
"Normalny, bo nie...(...)" - jak nie znamy, jak znamy? Gimbaza jest wytwórnią takich ludzi. Mam kolegę na potęgę o-jaki-to-ja-jestem-fajny, który dosłownie każdej wypowiedzi musi nadać chore uzasadnienie.
OdpowiedzUsuń"- Nie chcemy tego słuchać.
- Idź ty lepiej do kościoła."
Ręce opadają, a nauczycielka obowiązkowego-dodatkowego-polskiego zastanawiała się nad tym, czemu by chłopczyka nie zakneblować. Dla niego "Medaliony" są doskonałą książką do obiadu, bo "trupy go nie ruszają". Szlag mnie trafia, kiedy tylko znajdzie się w pobliżu, gdy wokoło znajduje się garstka ludzi. Sam w rozmowie ze mną nie jest jeszcze taki zły, dopiero jak ma przed kim zrobić szpan. A takie bajeczki opowiada... Ostatnio stwierdził na przykład, że napiłby się czegoś mocniejszego, w efekcie czego nie mogłam się powstrzymać, żeby nie powiedzieć mu, że rozmawiałam z jego kolegą i dowiedziałam się, że ma bardzo słabą głowę biedaczysko. Odparł więc, że żeby go upić trzeba dużo, świrować zaczyna szybko. Wnioski? Nigdy nie miał kamery w ręku, kiedy pił z kolegami. Gówniarz.
A łysy wcale nie jest zły. Mam kolegę-dresa, z którym posadzili mnie w tym roku w ławce. Na początku byłam bardzo niezadowolona, bo chłopak nie przeszedł zwyczajnie do następnej klasy, co już mi o nim źle świadczyło. W dodatku kibol, to się obawiałam, że znowu będę musiała znosić idiotę w swoim pobliżu. Okazało się, że jedyni ludzie, którym jest przeciwni, to nauczyciele i kibice nie jego drużyn. Oczywiście od reguły są wyjątki, ale nie o tym teraz mówię. Zmierzam do tego, że chłopak jest bardzo sympatyczny i można się z nim pośmiać. A jakby jeszcze nie był leniwy, nie odmówiłabym mu inteligencji...
Absurdalizm? Mhmmm... Moje absurdy w świecie XD
Ej, ja nic nie mam do łysych, tylko do ludzi, którzy nie patrzą w lustro zanim ocenią kogoś po wyglądzie! ;]
OdpowiedzUsuńA czasami to zazdroszczę łysym. Nie przetłuszczają im się włosy i nie potrzebują czepka na basenie XD I nigdy nie zgubią grzebienia ;]
Pisz o czym chcesz,bylebyś pisała od siebie.
OdpowiedzUsuńTak filozoficznie tekstem zapodałam.
Nie znam szczególnej ilości wyżej wymienionych, znam natomiast ogromną ilość uroczych ludzi którzy poza czubeczkiem swojego wypudrowanego noska nie dostrzegają niczego innego, oraz tych którzy wręcz przeciwnie- uwielbiają za wszelką cenę wiedzieć co dzieje się z nosami innych. Nie wspominając rzecz jasna o szanownych Panach i Paniach Oceniających(a spróbuj tylko cokolwiek z małej litery!)
A co do epoki absurdalizmu to z jednej strony mam ochotę się z tobą zgodzić, z drugiej jednak mam przeczucie że to, co dzieje się teraz ,to ledwie początek, przedsmak, prawdziwym absurdem będzie świat naszych dzieci.
Świat będzie dziwniejszy z każdym stuleciem, aż w końcu wszystko bardziej przypominać będzie karykaturę niż piękną rzeczywistość. Tylko czekać i patrzeć, bo nie wiem czy da się to już teraz zatrzymać.
Heh, no cóż, można powiedzieć tylko, że życie jest smutne i nic nie poradzimy. Choć uważam to za nieprawdę. Każdy może coś zmienić,ale ludziom się nie chce, a ci co chcą są ściągani ciężarem innych(tych leniwych). Oczywiście, jest też coś w stylu, band. Niestety ludzie w grupie, mogą stać się bestią o stu gardzielach.
OdpowiedzUsuńSmutne, żeby przeciwstawić się takim ludziom, trzeba znaleźć własną
drużynę, z ludźmi których pragnie się w tej drużynie.
( za dużo fairy tail ;p )
A co do ludzi którzy patrzą tylko na innych, albo tylko na siebie, to rozwiązanie jest proste, ktoś musi ich nauczyć równoważyć te dwie sprawy. Jeśli człowiek ocenia innych nie mając punktu odniesienia do siebie, albo mając to i tak źle, pewien paradoks, trzeba to po prostu zrozumieć. Dopiero po pewnym kiedy zaczną takie osoby dorastać to dostrzegą swe błędy.
Słonko, nie zrozumiałam NIC, z tego, co napisałeś, także bądź tak miły i napisz jeszcze raz ;]
OdpowiedzUsuńWłaściwie, to sam nie pamiętam, chyba zacząłem pisać natchniony tekst czy coś. :0
OdpowiedzUsuńAle to było chyba coś o tym, że ludzie są głupie itd itp
Ogólnie to bardziej powiedziałem coś co ja sądzę i się chyba zgubiłem temat w trakcie pisania, rozkojarzony jestem czy coś -_-
Ale nic ;] mogło być to też winą, że za bardzo się wczuwam w takie rzeczy i potem rozwijam myśl w dziwnych kierunkach.
Wybacz:)
Spoko spoko ^^
OdpowiedzUsuńNawet to w pewien sposób poetyckie było ;] nawet bardzo... tak poetyckie, że poczułam się osaczona XD zwłaszcza przez bestię o stu gardzielach XD