Witam
^^
Tak,
ja musiałam dać upust swojej psychopatycznej miłości do burz XD Ta wspaniała
chmura z czterech różnych ujęć zawisła dzisiaj nad naszym osiedlem i musiałam
ją sfotografować. Zdjęcia robiłam komórką, więc ich jakość to bywa taka sobie,
ale mniejsza z tym. Grunt, że burzę zdołałam upamiętnić, bo każda jest warta
uwagi. Zauważyliście, że większość ważnych, przełomowych momentów w wielu
filmach i bajkach odbywa się w czasie burzy lub ulewnego deszczu? I że pioruny
zawsze pojawiają się wtedy, kiedy są potrzebne by oddać emocje głównych
bohaterów? Jakby natura odczuwała ich gniew, nienawiść, determinację i strach?
Zawsze mi się to podobało, chociaż nie ukrywam, że umieszczanie ważnych scen w
scenerii burzy jest dość opatrzone. W końcu tyle już razy burza towarzyszyła
bohaterom filmowym lub literackim w ważnych momentach ich życia!
Taa,
a Alu już zupełnie nie ma o czym pisać XD
Ale
co tam. To blog na bazgroły w końcu, więc mogę sobie na nim bazgrać, co chcę ^^
Na jakąś bardziej sensowną notkę nie mam dzisiaj pomysłu. Nie dość, że już
późno, to jeszcze jakoś niespecjalnie chce mi się myśleć o czymś konkretnym.
Zupełnie niekonkretny dzień dzisiaj mam…
Od
rana jakoś mam dziwne poczucie czegoś straconego. Albo raczej poczucie, że
robię coś kompletnie bezsensownego. Może to nawet trafne poczucie, nie wiem. W
końcu, jakby nie patrzeć, wyprawiam całe mnóstwo bezsensownych rzeczy. Sama nie
wiem. Ktoś raczył mnie dzisiaj zirytować z samego rana około trzynastej i do
teraz nie przechodzi mi ta irytacja. Miałam nawet napisany w afekcie wpis, ale
uznałam, że jest zbyt bezsensowny, by go tutaj dodać. Poniekąd miałam rację, bo
był bezsensowny. Niemniej miało to coś więcej sensu niż ta bazgranina o niczym.
A
ja mimo wszystko lubię sobie pobazgrać o niczym. To takie… oczyszczające
poniekąd. Niby mam od takich rzeczy pamiętnik, ale jednak pisanie na blogu jest
nieco inne. Tutejsze pisanie o niczym ma jednak jakiś składny sens. Podobno,
chociaż ja nie wiem tak do końca. Swoją drogą, ależ to głupie określenie „pisać
o niczym”… Powinno być raczej „pisać o czymkolwiek”, bo przecież pisanie o
niczym byłoby wbrew wszelkim prawom logiki. Jak można pisać na temat niczego,
skoro nic, jak sama nazwa wskazuje, nic nie znaczy?
Czy
ktoś potrafiłby podać definicję niczego? Co to jest nic? Zauważyłam, że „nic”
jest zwykle określeniem wszystkiego lub czegokolwiek. Na każde pytanie można
odpowiedzieć „nic” i mieć święty spokój, w końcu nic to nic i już. Nikt nie
pyta, co to konkretnie jest nic.
A
jednak jakby nie patrzeć, nic bywa poważnym problemem. Skoro większość ludzi
odpowiada na pytanie „co się stało?”, że „nic”… Nic, nic, nic! Oznacza jakąś
życiową tragedię, załamanie, naglący problem. Jest niczym, a jednak spędza sen
z powiek. No i jednocześnie uspakaja, co za przewrotny drań z tego nica. A ja
tak nie lubię, kiedy ktoś mówi do mnie, że nic.
Nic
jest wszystkim. Albo wszystko jest niczym. A do tego nic jest odpowiedzią na
wszystkie pytania…
I
co tu jeszcze dużo o tym nic mówić? No cóż… Nic.
Kocham
te swoje bezsensowne wywody. I dobrze wiem, że jestem jedyna, która to kocha.
Pisać to fajnie takie strumienie świadomości bez ładu i składu… Czytać? No cóż,
ja osobiście lubię, ale nie wiem, czy ktoś jeszcze poza mną. A potem się
dziwię, że nikt nie czyta tej mojej pisaniny XD
Co
do tego, że nikt nie czyta, to dzisiaj dostałam do ręki taki biznesplan na
zdobycie czytelników, że myślałam, że zejdę XD No ale mniejsza z tym. Rada może
i była trafna, ale dla mnie zupełnie niewykonalna…
Tymczasem
myślę, że starczy na dziś tych bazgrołów. Czas kiedyś dodać tu wreszcie coś
konkretniejszego niż jakiś pełen dygresji wywód. Chwilowo marnie u mnie z
czasem na pisanie bloga. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a blog niestety zalicza
się do tych ważnych. Zajmuję się teraz inną pisaniną i pochłania ona niemal
każdą sekundę mojego wolnego czasu. Z bólem oddaję każdą chwilkę, w której nie
poświęcam się tworzeniu. Przytłacza mnie świadomość, że czasu mam coraz mniej,
a roboty ciągle tak samo dużo. Przynajmniej tyle, że na razie udaje mi się
zachować płynność i iść cały czas do przodu. Powoli, ale lepiej tak niż stać,
prawda?
Zatem
dziękuję serdecznie za uwagę i do… hmmm… przeczytania? mam nadzieję wkrótce ^^
jak to nikt? a ja to co?;P
OdpowiedzUsuńjak dla mnie takie lekkie pisanie o niczym często czyta się lepiej niż ciężkie, wymagające dużo myślenia tomiszcza. cóż, w końcu dla kogoś pozbawionego mózgu (ewentualnie kogoś, kto swój mały, spleciony z różowej wełny mózg trzyma w pudełeczkuXD) myślenie to niezwykle wymagająca i trudna czynnośćXD
też lubię patrzyć na burze:) choć przyznaję, że gdy towarzyszy im szczególnie silna nawałnica i zaczyna nam przeciekać dach, ogarnia mnie lekka obawa^^' w każdym razie Kasia też zawsze lata z aparatem od okna do okna;D
a jeśli chodzi o pisanie u mnie...^^'' em... to dość drażliwy temat^^'' obecnie męczę się nad rozdziałem na forever, ale będzie najwcześniej na koniec przyszłego tygodnia, bo teraz mam na głowie egzamin z immunologii... ale potem chcę się wziąć porządnie za pisanie:) (ech... ile razy ja to sobie powtarzam...^^')
buziaczki i do zobaczenia wkrótce;)
Coś skasowałaś, więc nie mogę skomentować tam, gdzie by to lepiej pasowało ;]
OdpowiedzUsuńBurze są świetne, a tu wśród trolli tym bardziej. Malujesz sobie spokojnie elewację, a nisko nad główką przelatują ciemne chmury, z których grzmi, jakby miało zaraz Ziemię unicestwić. Ale to tylko w chmurach, najmniejsze wyładowanie elektryczne nie zakłóca spokoju porządnym ludziom.
Przypomina mi się filozofia o dwudziestej pierwszej w pokoju wąskim jak moja kuchnia i z wylizaną miską po lodach na podłodze, jak tak czytam te Twoje wywody. ^^
A jeśli brakuje Ci czasu, to wpadnij na herbatkę. Czas nam biegnie niesamowicie szybko, a przy tym zdążamy zrobić bardzo wiele... I tyłek się nie płaszczy na wersalce przed kompem grzejącym kolana. Tylko prąd do herbatki weź ze sobą - prawie 10 zł kosztuje głupie mleko >.<
Pozdrawiamy ciepło z dzikiej, zimnej Północy :*
Ja tam lubię czytać tą paplaninę. Nawet bardzo. A co do burzy...ahhh! Uwielbiam:D Teraz każdej nocy trwam przy oknie czekając na deszcz. Moich rodziców on budzi,mnie uspokaja i usypia. Jestem prawdopodobnie jedyną gimnazjalistką która uwielbia tą pogodę latem...
OdpowiedzUsuń