piątek, 16 listopada 2012

Awantura o "Pokłosie"


Uwaga! Poniższy tekst NIE jest recenzją i nigdy nie miał nią być. Cech recenzji ma tylko parę, stąd ta etykietka, ale nie wymagajcie ode mnie oceny muzyki, gry aktorskiej i zdjęć, bo też nie o to mi chodzi w tym tekście. 

Witam. Dzisiaj zamierzam poruszyć kwestię pewnego filmu, który zafundował Polsce, szczególnie tej na forach internetowych, mały wstrząs. Oczywiście mam na myśli głośne, odważne „Pokłosie”, które jedni mają za przykład geniuszu, a inni za antypolską propagandę.
Na film wybrałam się wczoraj i to jeszcze dość mocno wieczorem. Bardzo ciekawie się zasypia po takich doznaniach. Oczywiście wszystko, co zobaczyłam gnębiło mnie tak bardzo, że dzień zaczęłam od przejrzenia wszystkiego, co znalazłam odnośnie tego filmu. Czytanie tego wszystkiego bynajmniej nie poprawiło mi humoru, raczej spowodowało w mojej głowie jeszcze większy mętlik, ale może zacznę od początku.
„Pokłosie” zostało obwołane najodważniejszym filmem polskiego kina i są ludzie, którzy nad reżyserem (Władysław Pasikowski) i aktorami (Maciej Stuhr, Ireneusz Czop) pieją z zachwytu. Również moim zdaniem wszyscy wykonali świetną robotę, szczególnie dźwiękowcy. No, może jedynie montażysta się miejscami nie postarał, albo to ja powinnam wreszcie pójść do okulisty. Nie czuję się jednak na siłach, by ten film recenzować. Pod koniec seansu z moich skórek przy paznokciach niewiele zostało, jakaś tajemnicza siła wgniotła mnie w fotel, a na sali było tak koszmarnie zimno, że trzęsłam się jeszcze pół godziny po powrocie do domu. To właśnie jest tym, co dla mnie czyni film dobrym lub złym. Film ma wywoływać emocje, ma skłaniać do refleksji. Wszyscy dziwnie patrzą, kiedy mówię, że na „Jak zostać królem” pisałam smsy i czekałam na koniec z wielką niecierpliwością, ale tak to już ze mną jest – jeśli film mnie w ogóle nie wzrusza, to się na nim nudzę. Stąd moja klasyfikacja filmów – dobre są te, które każdego poruszą. Jeśli coś nie dotknie mnie, osoby o dość mocno przeczulonej wrażliwości, to dobre nie jest. Jeśli chodzi o „Pokłosie”, nie znalazłam jeszcze komentarza na temat tego filmu, który nie byłby pisany z wielkimi emocjami, co dla mnie mówi samo przez się.
Chyba powinnam chociaż krótko omówić tematykę. Myślę, że cokolwiek tu nie napiszę, spojlerem nie będzie, bo to nie film, który powinien zaskoczyć wartką akcją i nieoczekiwanymi jej zwrotami. Pamiętacie Jedwabne? Żydzi spaleni żywcem w stodole przez Polaków? Oprócz Jedwabnego były również inne takie akcje, w których Polacy wykazali się swoim antysemityzmem i koszmarną, prowadzącą do psychozy nienawiścią. Nie jest to fikcja, chociaż w szkołach się o tym nie usłyszy. O nie, na historii dowiemy się tylko o szlachetnych bohaterach, a na języku polskim będą jeszcze długo karmić pokolenia ciężkostrawną martyrologią. Nie chcę być źle zrozumiana, nie chodzi mi absolutnie o to, że nie było bohaterów, a także zwykłych, dobrych ludzi, którzy po prostu potrafili pomóc. Chcę powiedzieć tylko, że oprócz nich była cała masa najprymitywniejszego draństwa. Choćby to, sytuacja z mojej rodziny, pradziadek pozwolił żydowskiej rodzinie zamieszkać w przybudówce. Czy był to objaw czystej szlachetności, objaw człowieczeństwa, czy raczej szansa na wymierzenie miejscowemu gestapo kopniaka w szwabską rzyć nie wiem. W każdym razie Żydzi długo nie pomieszkali, bo jakiś szanowny przyjaciel z sąsiedztwa może tydzień po ich pojawieniu się poleciał z donosem do Niemców. Dlaczego? Nie dość, że nic z tego nie miał oprócz reprymendy, że czekał z donosem tak długo, to jeszcze omal nie posłał pradziadka z całą rodziną (żona, matka i piątka dzieci!) na śmierć. Gdyby nie to, że pradziadek miał odpowiednią ilość pieniędzy, żeby przekonać gestapowców, że nie ma pojęcia, skąd wzięli się Żydzi w przybudówce, może bym do Was o tym nie pisała. Przez jakiegoś popaprańca, który NIC z tego nie miał. Owszem, ta sytuacja jest malutka i nic nie znaczy, no chyba, że dla mnie. Ale ile było większych? O tym właśnie jest „Pokłosie”. I o tym, jak może się skończyć zawzięte poszukiwanie prawdy.
Mianowicie film opowiada o dwóch braciach. Jeden z nich wraca z Chicago do rodzinnej wsi i przekonuje się, że brat wcale nie jest we wsi lubiany. Początkowo nie wie, dlaczego, później dowiaduje się, że Józek zniszczył publiczną drogę. Dlaczego zniszczył? Bo Niemcy utwardzili tę drogę nagrobkami z żydowskiego cmentarza, a mężczyzna czuje, że tak nie powinno być, dlatego zbiera takie nagrobki z całej wsi i na własnym polu odbudowuje cmentarz. Brat dołącza się do niego, a we wsi rośnie nienawiść, teraz już do nich obu. Powoli demaskują mroczną tajemnicę, coś o czym wszyscy starzy ludzie wiedzą, ale nigdy o tym nie mówią. Nie lubi się tych, którzy to drążą, głównie za strachu przed prawdą. Szczególnie wtedy się ich nie lubi, kiedy oni prawie że tę prawdę odkryli. A prawda jest taka, że w starym domu ojca  braci w 1941 spaliło się żywcem ponad sto osób, a zbrodni nie dokonali Niemcy.
Wszystko to powoduje wstrząs. Jeszcze większy informacja, że to nie 90-letni Malinowski podpalił dom z Żydami w środku, a jeśli nawet zrobił, to nie sam. Bo ogień był podłożony z dwóch stron na raz, a tą drugą stronę „obsługiwał” ojciec Józka i Franka. Ze sceny na scenę wszystko staje się bardziej tragiczne, wstrząsające i straszne. Szczególnie dla kogoś, komu wyobraźnia pozwala widzieć obrazy, o których się tylko mówi tak, jakby i one były pokazane. Dzieci wrzucane widłami do ognia i krzyki ginących w płonącej chałupie LUDZI. Od tego wszystkiego może widza aż pokręcić od gniewu i wzburzenia.
Największe wrażenie robi jednak finałowa scena, o której ja przed pójściem na film nie wiedziałam i nie wiem, czy to przez to poczułam się aż tak tym obrazem stłamszona i zgnieciona. W każdym razie wolałabym wiedzieć, co mnie czeka. Przy okazji moja niewiedza wynikała jedynie z mojej ignorancji, bo wiele czasu żeby się zainteresować filmem wcześniej nie znalazłam. Film wieńczy scena ukrzyżowania. Właśnie tak. Macieja Stuhra, filmowego Józka, powieszono na drzwiach stodoły, jak na krzyżu. Scena ta została nazwana w kilku recenzjach, które czytałam, największą bzdurą, absurdem i tak dalej. No, poniekąd absurdem jest, ale moim zdaniem bardziej chodzi o metaforę. O pokazanie, do jakiego schizu może doprowadzić nienawiść.
Teraz czuję się zobowiązana napisać Wam wszystko, czego się dzisiaj o filmie dowiedziałam. Wiadomo nie od dziś, że fora internetowe to naturalne środowisko hejterów i swoiste centrum rozsierdzania, ale także pewna płaszczyzna opinii publicznej, a ta zawsze jest godna uwagi. Internauci podzielili się w naturalny sposób na dwa obozy.
Pierwszy to ludzie, którzy na filmie byli i chociaż może czasami nie uważają go za arcydzieło, widzą w nim coś ważnego. Próbę powiedzenia prawdy. Sposób na zmierzenie się z tym szarym demonem, sposób na zdjęcie z niego głazu, którym jest przywalony od wielu lat. Ludzi tych nie jest za dużo, stanowią coś na kształt zawzięcie tłamszonego głosu rozsądku. Każdy ich racjonalny argument jest zaraz zasypywany lawiną prawicowego bełkotu. 
Druga grupa jest zdecydowanie większa i to właśnie ona robi najwięcej szumu. Wszyscy oni to zacietrzewieni prawicowcy i pseudopatrioci. Kto najwięcej krzyczy? Rzecz jasna PiS i Młodzież Wszechpolska, a za nimi jakieś tam inne organizacje oszołomów, czy jak to można grzeczniej określić, narodowców. Dla pełnego obrazu powiem Wam, że to mniej więcej ci, którzy ostatnio pod uczelnią chcieli mnie sklepać, bo nie chciałam od nich jakiejś faszystowskiej broszurki (swoją drogą było to ciekawe doświadczenie, bo dowiedziałam się, że realistyczne odpowiedniki potterowskich trolli potrafią czytać). Ci właśnie wrzeszczą, że „Pokłosie” to antypolska propaganda i żydokomuna. O ile ich małe mózgi są zdolne do jakichkolwiek przemyśleń, uważają oni, że Polska jest przez reżysera opluwana za swoje własne pieniądze. Oczywiście gdyby zechcieli przyjąć jakiś argument, zamiast tylko wywrzaskiwać swoje neonazistowskie hasła, to by tak nie było, ale mam wrażenie, że akurat z nimi to się już nic nie da zrobić. Z PiSem też niestety nie, trzeba poczekać aż samo się to tałatajswo wykruszy. Dziwię się natomiast dyrektorowi Centrum Kultury w Ostrołęce, który zdecydował się filmu w kinie nie pokazać<link>. Ogromny potrafi być strach przed obrazem, prawda? Nie zgadzam się też z panem Bieleckim, polskim Żydem, który czuje się filmem obrażony, bo ludzie, którzy pomogli jego rodzinie w czasie wojny zostali teraz obarczeni zbiorową odpowiedzialnością<link>. Jest to raczej płytka opinia, bo przecież o dobroci okazanej Żydom podczas wojny nikt nie zapomina i nikt nie mówi, że jej nie było.
Na zakończenie powiem, że film to thriller, a nie film historyczny, więc jest w dużej mierze jedynie inspirowany historią, natomiast internetowy elektorat zarzuca mu niezgodność z faktami, bo przecież w roku 2000 nie było w żadnej polskiej wsi żadnego ukrzyżowania. Ponadto większość z tych oszołomów nawet nie widziała filmu, a wrzeszczy najgłośniej.
Nie rzekomo antypolskim wydźwiękiem filmu jestem wstrząśnięta, a raczej poziomem niedokształcenia i ignorancji młodzieży w tym kraju. No nic.

Polecam Wam gorąco, żebyście posłuchali wywiadu Moniki Olejnik z Maciejem Stuhrem w Kropce Nad I. Stuhr stał się w pewien sposób twarzą tego filmu i teraz sam odbiera ataki jakże inteligentny narud, który nazywa go Żydem i heituje ile wlezie. Moniki nie lubię, ale podobają mi się wypowiedzi Stuhra w tym wywiadzie. LINK DO WYWIADU


Chciałam Wam tutaj wrzucić jeszcze jeden link z bardzo burzliwą dyskusją na ten temat, gdzie paru półdebili twierdziło, że film trzeba bojkotować za antypolskość, a dyrektor z Ostrołęki wykazał się, uwaga, ODWAGĄ, że nie puścił filmu. Niestety, dyskusja została usunięta ze względu na neofaszystowskie treści... W takim razie to koniec na dziś. 
Trzymajta się jakoś i wybaczcie, że zamiast pisać o czymś pozytywnym, znowu wylałam na Was wiadro mojej frustracji. Buddysto, następnym razem postaram się Ciebie posłuchać i opiszę coś, co mnie nie wnerwia XD

„Pokłosie” polecam gorąco. Film może i ma kilka niedociągnięć, ale na pewno warto się z nim zapoznać. Tylko niech osoby o słabych nerwach uważają, żeby potem nie było, że to przeze mnie mieliście później doła i nie mogliście spać, tak? Ja tylko polecam film XD

To tyle. Do następnego, drodzy moi ^^

5 komentarzy:

  1. Nazywam się Bond. James Bond.
    Tak, masz rację, bije mi, ale wyszłam dzisiaj z kina i nic, tylko rozpływam się nad moim Bondem. W każdym razie cieszę się, że trafiłam właśnie na niego, a nie na Pokłosie. A klnij sobie, ile Ci się żywnie podoba, ale Pokłosia nie mam zamiaru obejrzeć. Mam zbyt słabe nerwy do tego. Wiesz dobrze, że wielu rzeczy nie rozumiem i... to jest właśnie jedna z nich. Nawiązując do Twojego pradziadka i tego sąsiada... Boże, co za skurwiel! Wiem, wiem, drugie przykazanie, nie wzywaj imienia na daremno, ale gdzież tu na daremno? Jak można zrobić coś takiego, ile zawiści musi być w ludziach? W sumie to musiał być odpowiednik mojego wujko-sąsiada, który w takiej sytuacji też by nas pewnie podkablował. I to wcale nie są głupie oskarżenia, znam tego człowieka zbyt dobrze. W każdym razie... nie rozumiem i nie zrozumiem. Tyle w tym świecie niesprawiedliwości i nienawiści, że momentami mam ochotę po prostu zejść, dochodząc do wniosku, że życie wcale nie jest takie piękne, jak mi się uprzednio wydawało.
    Ludzie to skurwiele.

    OdpowiedzUsuń
  2. odnośnie DO, Skarbie :*
    Cieszę się, że o tym napisałać. Wybacz, że pominęłam moment, w którym opisujesz treść, ale planuję to obejrzeć ;)
    Nie rozumiem jak coś może być przeciw Polsce skoro to tą Polskę w jakiś sposób tworzy, jest częścią historii, może tą mroczniejszą, ale jednak. Chociaż rzadko mi się coś takiego zdarza, to spodobała mi się wypowiedź jakiejś babeczki w telewizji na temat tego filmu. Mianowicie powiedziała ona, że przyznawanie się do błędów i jakby uznanie ich, przeproszenie, oddziałuje pozytywnie na obraz narodu.

    OdpowiedzUsuń
  3. ach, chyba powinnam Ci podziękować. W mojej durnej łepetynie roił się pomysł wybrania się na ten film, ale dzięki Tobie skutecznie się go pozbyłam. O nie, to stanowczo nie film dla mnie... Nie lubię takich przygnębiających, brutalnych, źle kończących się filmów, a nade wszystko BARDZO nie lubię filmów, w których ginie jakikolwiek brat== To nie na moją spaczoną, zasakuraczoną psychikę...
    Co do całej reszty... Chyba nie ma tu już nic, co mogłabym dodać... Ludzie są, jacy są i to się chyba nigdy nie zmieni...:/
    Aczkolwiek mnie nie pytaj, ja i tak jestem aspołeczna^^' Dlatego wolę leczyć zwierzaczki;D
    buziaczki i do zobaczenia;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Witaj przybyłem, aby zniszczyć twoje życie i wszystko co jest w nim cenne i to nawet nie tak naprawdę dla dobra Polski, ale dla moich własnych korzyści."

    Tak to teraz jest w polityce, nikt teraz na prawdę nie dba o dobro Ojczyzny (tak z "Dużej" litery)
    Ale nikt też nie chce zmienić tego stanu rzeczy.
    Padają pod wpływem ciężkiej wzajemnej ludzkiej doktrynacji i przestali wierzyć w cokolwiek oprócz obrazków w telewizorze

    OdpowiedzUsuń
  5. Notki nadrobione, jestem z siebie dumna. Ale inaczej się nie dało. Za dobrze piszesz, żeby tego nie można było czytać. Twoja wina :P
    Takich blogów zdecydowanie więcej powinno być w bloggosferze. W końcu jakiś konkretny tekst i coś, nad czym można się zastanowić. Masz bardzo dobry, ironiczny styl pisania, który osobiście uwielbiam.
    Film "Piękny umysł" widziała, nie raz i nie dwa i też szczerze polecam. Ale sny to Ty masz koszmarne :P Możnaby Kinga zainspirować. Walące się stropy, śmierć. Aczkolwiek mi też często śni się ucieczka przed śmiercią, ucieczka przed czymś, robienie czegoś czego zrobić nie mogę, wieczne zapominanie, wracanie się. Ogólnie nawet nie koszmary, ale coś w stylu męczącym. Myślę, że na brak czytelników narzekać nie możesz, bo pod każdym wpisem masz wianuszek bardzo treściwych komentarzy ^^
    Ja tam nigdy nie próbowałam skakać w glanach na trampolinie. Bałabym się, że się przebiję i tyle będzie z trampoliny.
    Pogoda ma naprawdę dużo za duży wpływ na nasze samopoczucie. Jak jest niebiesko niebo i ciepło to jakoś inaczej się siedzi na zajęciach niż jak jest szaroburo i chce się spać.
    Fejsik jest dobry, jeśli chodzi o komunikację z pewnymi osobami, a do tego mamy grupę naszej grupy (w sensie że grupy ze studiów), gdzie wrzucamy notatki, przerobione zdjęcia z naszymi wykładowcami, jak umawiać się na piwo, to też tylko tam. Także pod tym względem go lubię. A osoby, które wkurzają mnie swoimi melodramatycznymi wpisami zwyczajnie kasuję ze znajomych. Proste :D
    W kwestii faceta / chłopaka się nie wypowiadam, bo trafiłam na wspaniałego pół-futrzastego anioła, którego darzę naprawdę gorącym uczuciem i nie zamieniłabym go na żadnego innego, który traktowałby mnie jak przedmiot.
    Przepis na gniot był pierwszym wpisem, który przeczytałam za sprawą Niekonkretnej. Uśmiałam się, że aż miło :D
    Opowiadanie z Jezusem i S-ką, genialne! Niesamowity dystans, wszechobecna ironia i humor. Boziu, po pierwszych dwóch zdaniach nie mogłam się oderwać od tego cuda! Cerber jest uroczy, trzy głowy i jeden ogon. I Jezus w glanach <3 Tylko Lucuś mi nie pasuje, mam wyrobiony jego całkiem odmienny obraz :D
    Na festiwal celtycki może kiedyś się skuszę. Taka atmosfera robi swoje. Kiedy nagle ludzie stają się sobie braćmi.
    Warsztaty z Ćwiekiem - BYŁAM! Miałam ten dowcip o kółku rybackim założonym przez Jezusa 2 tys. lat wcześniej :D Tralalala. Uświadomiła mnie własnie Niekonkretna, że siedziałaś dwie osoby dalej ode mnie! Ha ha ha. I w końcu zrozumiałam Twój dowcip! Jakoś pod koniec jego czytania ktoś chyba coś szepnął i mnie rozkojarzyło i byłam zła, że nie usłyszałam końca.
    Ach, pociągi. Odkąd jeżdżę do Bielska potrafię zrozumieć o czym mówisz. I dobrze, że zrobili w końcu ten nowy dworzec. Ważne, że jest i nie trzeba z Mickiewicza latać na około, zwłaszcza, kiedy ma się niecałe 13 minut do pociągu. Harkor! Mój rekord to 9 minut!
    1 listopada. Jak czytam historię typu, że przyjdzie babeczka i przestawia znicze z grobu na swój, albo wykłóca się. Niby święto, ale na potęgę skomercjalizowane! Kiedyś jeszcze fajnie było posłuchać opowieści dziadka czy taty, kto to był, co zrobił itd. Ale ile można. I faktycznie, jakoś nikt nie narzeka na ceny wiązanek i zniczy.
    Yaoi - umarłam. Dam Ci kałasznikowa! Masz moje błogosławieństwo xD
    A filmu "Pokłosie" nie widziałam. Jedynie zetknęłam się z falą nienawiści do Stuhra, co mnie szczerze zaskoczyło, bo lubię tego aktora, ale moje lenistwo jakoś zniechęciło mnie do wgłębienia się w temat.
    Tyle! Obserwuję i już staram się być na bieżąco!

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy