poniedziałek, 26 listopada 2012

Herbaciarnia pod leniwym świrem


Dobrowieczorny, skarby!
Dzisiejszy wpis jest niejako wpisem specjalnym, napisanym ze specjalną dedykacją dla Buddysty, którego komentarz był dla mnie czymś na kształt inspiracji. Zasugerowałeś, że za dużo piszę o tym, co mi się nie podoba i co mnie irytuje. Kto wie, może masz rację? Rzadko to przyznaję, ale tym razem chyba masz ^^
Bo w końcu… tak sobie myślę, że może faktycznie za dużo pisze się o tym, co jest złe. Media zasypują nas złymi informacjami, o złych, irytujących rzeczach. Coś złego to news! Im gorsza informacja tym bardziej atrakcyjna dla potencjalnego odbiorcy… Ale wśród tych potencjalnych odbiorców są jeszcze ci, którzy schowani po kątach cicho wołają o coś pozytywnego.
Czasami mamy ochotę, tak po prostu ochotę, poczytać coś, co nie krzyczy do nas zaciekle, że świat jest brudny i paskudny. Ale pozostaje jeszcze inny problem… Kochani, czy ktokolwiek umie jeszcze pisać, czytać i rozmawiać o rzeczach pozytywnych? Bo zasadniczo to, co jest złe, czy chociaż irytujące, wywołuje gwałtowniejsze emocje niż to, co jest pozytywne. Więcej napiszemy o brutalnym morderstwie rytualnym w Ciechocinku niż o najweselszym wspomnieniu ze swojego życia. Zawsze więcej będzie w mediach rozwodów, gwałtów i morderstw niż ślubów, miłości i narodzin. Nie wiem już, czy powinno mnie to zasmucać, skoro wydaje mi się logiczne i normalne. Skoro weszło w nawyk, jak poranne mycie zębów…
Zastanawiam się nad tym i zastanawiam. I nie wiem. Myślę o tym, o czym sama zwykle piszę i o czym piszą inni. Myślę o tym, że teksty o tym, co mi się nie podobało zawsze wychodzą dłuższe, bardziej treściwe, więcej w nich ironii i specyficznego humoru. Weźmy chociażby przykład ocenialni blogów. Długie i wyczerpujące (i najprzyjemniejsze do czytania) są oceny blogów, które mi się nie podobały. Tam używam sarkazmu, tam ironizuję, czytając te oceny można się pośmiać. No dobra, wszyscy oprócz autora mogą. A felietony? O czym są felietony? Raczej nie o tym, z czym jest wszystko w porządku, tylko o tym, co należy wyśmiać lub skrytykować… Właśnie.
A… a dlaczego by nie pisać o tym, że lubię pić herbatę? Myślę nad tym i myślę… i dochodzę do wniosku, że pisanie o herbacie to wcale nienajgorszy pomysł. Z założenia blog miał być o tym, co jest dla mnie ważne, a herbata to dość istotny element mojego życia.
O tak, herbatka. Herbatka, szczególnie zielona. Bez herbatki moje życie byłoby smutniejsze… No bo to przecież oczywiste:
smutno ci – herbatka;
czujesz się samotny/a – herbatka;
ktoś do ciebie przychodzi pogadać – herbatka;
jest ci zimno – herbatka;
oglądasz film – herbatka;
piszesz post/rozdział/referat dla prof. K. – herbatka.
Masz ochotę napisać wpis o czymś okropnym, podłym, paskudnym, czy też po prostu irytującym? Masz ochotę kolejny raz wylać na czytelników wiadro frustracji i zasypać ich gradem swojego niezadowolenia? Znowu chcesz wyładować swoją złość?
Weź zatem głęboki oddech. Wstań, ubierz kapcie. Popraw kocyk! Kocyk musi leżeć idealnie! Zamknij laptopa, żeby się nie zawiesił. I zatrzymaj na chwilę muzykę. Otwórz drzwi, idź do kuchni. Nalej wody do czajnika. Postaw czajnik na kuchence. Podpal. Wróć do pokoju i weź jedną torebkę, tę, która najładniej pachnie. Włóż ją do kubka, zalej wrzątkiem. Weź ze sobą kubek, wróć do pokoju, otwórz laptopa i napisz coś pozytywnego. Coś, dzięki czemu ktoś po drugiej stronie ekranu uśmiechnie się pod nosem i będzie miał lepszy humor.
Tylko pamiętaj: NIE PIJ Z ŁYŻECZKĄ!
Absurdalnie proste ^^ 

No. To tyle, moi państwo. Trzymajcie się ciepło, nigdy nie pijcie z łyżeczką i piszcie o pozytywnych rzeczach.
Pozdrawiam! 

7 komentarzy:

  1. Felietony wyróżniają się poczuciem humoru z domieszką ironii, a jak użyć ironii, pisząc o czymś pozytywnym? Ironia z reguły używana jest w sytuacjach absurdalnie irytujących. ;>
    Pozytywnie... Absurdalnie=pozytywnie? :D W sumie różnie w moim wypadku bywa. Kiedy mam dobry humor, piszę o głupotach, ale jest pozytywnie. Tylko właśnie, o głupotach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze piję z łyżeczką! Twierdzę iż łyżeczka trzyma mi policzek i kropka. Oka nie wybije, a kubek przynajmniej się zbytnio nie przechyla. Kocyk musi być! Zwłaszcza, że zima coraz śmielej do nas zagląda. I do tej pory pamiętam, jak to w pierwszej klasie gimnazjum nasz nauczyciel wysunął taką hipotezę (w zasadzie można to podciągnąć pod argument), że ludzie lubią słuchać o złych wiadomościach, ponieważ podświadomie cieszą się, że to nie przytrafiło się im tylko komuś innemu. Poza tym cudnie się pośmiać z ironiczno - sarkastycznego podejścia do danego tematu. Pisz o czym chcesz! Kto Ci broni, Twój blog! Herbatka i tak jest cudna.
    Dziękuję za komentarz. Owszem, chciało mi się nadrobić wszystkie wpisy i nie byłabym sobą, gdybym o każdym choć w jednym słowie nie wspomniała. Czekam na Twoje rysunkowe prace! Najlepiej w następnym wpisie! A takie wyzwanie jest niesamowicie motywujące i przede wszystkim kierunkuje posty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, herbatka jest czymś dla czego warto żyć. Szczególnie że ja NIE potrafię bez niej przeżyć... No, co najmniej kubek na dwie godziny...czarną...ze słodzikiem...i z łyżeczką...albo tą którą dostałam od znajomej jak była w Londynie, ale tą rzadko, mam tylko dziesięć torebek...ok, już tylko dziewięć...
    Chwila, bo się rozmarzyłam!
    Ale jak można pić bez łyżeczki? Tak się przecież nie da! *wzburzenie*
    A co do tej londyńskiej herbatki, to cudna jest. Wszyscy dostali breloczki, tylko ja herbatkę:D Podejrzewam że ludzie zauważyli moje kolejne z tak licznych odchyłów gdy zaczęłam ją przytulać do policzka i charczeć "Na zawsze będziemy razem"...ale może mi się tylko wydawać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też piję z łyżeczką ^^
    To "nie pij z łyżeczką" to dedykacja dla mojej mamy, ona wie, o co chodzi XD

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi kurde herbata bez łyżeczki w kubku nie smakuje, ot co! :D Oczywiście w towarzystwie wyjmuję, ale sama z sobą... nikt mi nie odbierze tej przyjemności! XD

    I rzeczywiście, ona dobra na wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo pomysłowo napisane ;) U mnie soczek pomarańczowy idealnie spełnia rolę herbatki- jest dla mnie w sam raz ;)

    Cóż, jeżeli chodzi o frustrację i negatywne emocje- one zawsze były pożądane. Najlepiej się sprzedają przede wszystkim dlatego, że w naturze człowieka leży podbudowanie się cudzym nieszczęściem. Taka brutalna prawda o mentalności- nie tylko Polaków. Ważne jest, by mieć coś własnego do pokazania, jakiś powód do dumy, który daje Ci ogromną satysfakcję, dzięki czemu nie czerpiesz uciechy z ludzkiego niepowodzenia- w moim przypadku jest to muzyka. Każdy, kto ma hobby jest człowiekiem o wiele mniej zazdrosnym ;) Oj, ale odbiegłam lekko od tematu! Cóż, tak już bywa. Zainspirował mnie ten wpis do pewnych przemyśleń- dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje za specjalna dedykacje! Prosze wybaczyc brak polskich znaczkow - pisze z telefonu.

    Smieszy mnie zachowanie ludzi ,ktorzy glosza poglady ,ze media oglupiaja ludzi ,sprzedaja nieistotne sensacje, sa przepelnione negatywizmem i ogolnie sa zle - A MIMO WSZYSTKO codziennie je ogladaja. Dlaczego?
    Od 2 miesiecy nie ogladam telewizji, bo nie podoba mi sie to ,co prezetuja nasze programy informacyjne. Jesli dzieje sie cos waznego, to dowiaduje sie z portalu typu wykop.pl albo od znajomych.
    Ludzie ,macie wybor! A jesli nadal ogladacie ,to znaczy ze wcale nie sa takie zle ,huh.
    TV mi sluzy to ogladania ulubionych seriali, ktore sam chce ogladac.

    A zamiast gazet mozna czytac ksiazke ,ktora cie interesuje.

    Pije herbate z lyzeczka, jesli slodze to trzeba zamieszac cukier ,jestem na tyle sprawny fizycznie ze oka sobie nie wydlubie, a roboty mniej. Poglad czyto praktyczny :).

    Moze zastanowisz sie nad napisaniem artykulu na temat czy warto w ogole zyc? :) koniecznie z uzasadnieniem.

    Namaste.

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy