Witam państwa w tym wspaniałym dniu. Dziś mamy wielce radosne święto, podczas którego cieszymy się razem z tymi, którzy dotarli już bezpiecznie do Jezusa i żadne problemy już ich nie dotyczą. Mylnie nazywamy ten dzień "świętem zmarłych" i wykazujemy się zdecydowanie za dużą ilością wymuszonego smutku. Z tej okazji zapraszam Was na felieton. Zeszłoroczny twór napisany z okazji właśnie dzisiejszego święta. Bawcie się dobrze!
Cmentarny Novemberfest
Samochody
stoją ciasno jeden przy drugim nie tylko na parkingu, ale również wzdłuż drogi.
Niezmierzone tłumy zmierzają w jednym kierunku, jedni się spieszą, inni powoli
spacerują. Powietrze jest aż ciężkie od zapachu ciepłego wosku i chryzantem. Dźwięk
wsypywanych łaskawie do metalowych puszek monet niesie się echem wśród
kamiennych pomników.
Co się
dzieje? Pierwszy listopada!
Jak co roku
katolickie cmentarze pękają w szwach, a obok koniecznego w każdej nekropolii
krzyża nie da się przejść tak, by nie rozdeptać żadnego płonącego znicza. Do
prawie każdej cmentarnej bramy stoi kolejka, a niemało jest takich, co na
miejsca pochówku dostają się dziurą
w płocie. Wydawałoby się, że w ten dziki, rozentuzjazmowany tłum nie da się wetknąć już ani szpilki, a tu do bram garną kolejni ludzie obładowani szkłem, parafiną i opakowanymi w folię chryzantemami. I, co gorsza, przedostają się przez te bramy. Gdzie by nie zawiesić na moment spłoszonego spojrzenia, tam widzi się smutną rodzinę nad grobem, którego od roku nikt nie widział.
w płocie. Wydawałoby się, że w ten dziki, rozentuzjazmowany tłum nie da się wetknąć już ani szpilki, a tu do bram garną kolejni ludzie obładowani szkłem, parafiną i opakowanymi w folię chryzantemami. I, co gorsza, przedostają się przez te bramy. Gdzie by nie zawiesić na moment spłoszonego spojrzenia, tam widzi się smutną rodzinę nad grobem, którego od roku nikt nie widział.
Przed
wejściem na cmentarz nierzadko stoi kilka straganów z pierwszolistopadowymi
akcesoriami. Znicze schodzą jak świeże bułeczki, niezależnie od wielkości i
koloru. Do każdego z takich stoisk biegnie część tłumu, która nie zdążyła
wcześniej zaopatrzyć się w odpowiednią ilość nagrobnych postawideł. To jedyny
dzień w roku, w którym nikt nie zauważa, że trzy złote za trzydzieści
mililitrów parafiny w kawałku taniego plastiku, to całkiem spora suma.
Półuwiędłe chryzantemy też cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Zgniecione i oklapłe
po wielogodzinnym pobycie w bagażniku stanowią aż nadto rozchwytywany towar.
Sztuczne imitacje naturalnych roślin wcale nie są mniej opłacalne. Hurtowo
skupywane również lądują na grobach przodków. Wszystko to warte jest około trzy
razy mniej niż trzeba za to zapłacić, ale w tym akurat dniu wszyscy jakoś
przechodzą nad tym do porządku dziennego. Jednak największe wzięcie z całego
asortymentu ma coś zgoła innego niż znicze i kwiatki. Miecze świetlne z funkcją
wydawania odgłosów walki – to jest tegoroczny hit sezonu!
Wszystkich
świętych to święto rodzinne. Śnieży, wieje, czy może mamy minus dziesięć
stopni, nieważne. Matek z wózkami nie zabraknie, przecież to szalenie ważne, by
przy grobie dawno zapomnianej ciotecznej prababci wujka Henia znalazła się cała
rodzina. Nietrudno o zauważenie znudzonych przedszkolaków, ciągniętych przez
ojców za ręce do grobów ludzi, których dziadek widział raz, jak miał dziesięć
lat. Jednak rodzina w komplecie to podstawa, więc dla dzieci nie ma litości i
po cmentarzach trzeba je przewłóczyć. Tak więc wielopokoleniowe grupki smutasów
gromadzą się przy grobach, stają wokół nich w rozsypce, pochylają głowy i dają
sobie znak, by zacząć ożywioną rozmowę. Zaduma? Refleksja? Skądże! Nikt nie
słyszał większej ilości politycznych dyskusji czy kłótni o spadek niż nagrobki.
Rozmowy dotyczą oczywiście również przyjemniejszych tematów, bo ileż to par
zaczęło ze sobą chodzić właśnie na cmentarzu. Czasami rodzinne pogaduchy
sprowadzają się do błahych tematów, jak omówienie, które pomniki są ładne i że
Nowakowie znowu nie przyszli na nabożeństwo, a przecież dopiero dwa lata temu
pochowali syna. Niemniej, czego by te rozmowy nie dotyczyły, z refleksją i
zadumą, o której się tyle mówi, nie ma to wiele wspólnego.
Oczywiście
wyjście na cmentarz to nie tylko rodzinne spotkanie, gdzie zamiast herbaty mamy
znicze. Co roku pierwszego listopada odbywa się rewia mody, w której udział
może wziąć każda kobieta, bez względu na wzrost, wagę i poglądy polityczne.
Zatem święto wszystkich świętych to znakomita okazja do organizacji przeglądu
kolekcji jesienno-zimowych wszystkich sklepów pozostających w zasięgu kieszeni
przeciętnej obywatelki (lub jej partnera). Można odnieść wrażenie, że pierwszy
listopada to bardziej święto rozdziewiczania pachnących jeszcze sklepem
płaszczy i kapeluszy, oraz odklejania cen z kolejnej pary kozaczków albo
botków. Nie uświadczysz w nekropoliach pań w zeszłorocznych butach. Nie wypada
odwiedzać zmarłych w niemodnym już obuwiu, w końcu szczątkom na pewno nie jest
to obojętne.
W głowie
dezorientacja miesza się z przerażeniem na widok tego festynu, który rzekomo ma
upamiętniać naszych zmarłych. Rewia mody połączona z odpustem i wstępem do
rodzinnych imprez, a to wszystko w tak chrześcijańskiej atmosferze, że gdyby
Jezus to widział, to byłby… dość niepocieszony. Co się dzieje? Pierwszy
listopada!
No. To tyleż z mojej strony. Pozdrawiam państwa serdecznie i życzę miłego wyjścia na cmentarze!
No ładnie ładnie, chyba też muszę częściej coś pisać, bo przy tobie to ja jestem nudny jak flaki z olejem (one jednak nie są nudne gdy wypadają z czyjegoś rozciętego brzucha >3)
OdpowiedzUsuń[Sorki trochę mi bije kiedy jestem w nastroju do pisania fantastyki].
Ech, no nic.
Skończę komentarz tutaj bo sam zaraz idę się wpakować w ciasny pełny zarzyganych krzeseł i spoconych ludzi autobus.
Ale czego się nie robi dla rodziny, nawet tej uziemionej?!
No nie powiem, nie powiem...ale zapomniałaś moja droga o najważniejszym elemencie cmentarnej tradycji!
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o straganach z piernikami które napotkać można w drodze do miejsca zameldowania ukochanych przodków!
Takich to z kolei nie uliczysz, więcej ich niż stoisk ze zniczami(na moim "wspaniałym" cmentarzu przynajmniej).
A tak baj de łej moi rodzice uznali że nie będziemy się do jednego przodka tłuc przez deszcz i drogowe korki, więc w odwiedziny jedziemy w sobotę. Można i tak.
PS. Ach,zobaczyłabyś moją minę gdy dowiedziałam się że dodałaś felieton! W gruncie rzeczy dawno żadnego nie czytałam, więc powoli wraz z sernikiem mej matki zbliża się do mnie pełnia szczęścia:)
Pozdrawiam ciepło~
Moi rodzice przez ostatnie lata non-stop ciągali mnie po cmentarzach, bo w końcu powinnam wiedzieć, gdzie moi przodkowie leżą pochowani. W tym roku ogółem sobie odpuścili. Na grób dziadka poszłam dopiero dzisiaj i gdyby nie fakt, że mamie się nie chciało, być może nie poszłabym wcale. Wiem, że nie wypada tak mówić, ale... Nie, zdecydowanie nie lubię cmentarzy. Dzisiejsza wizyta była pierwszą od roku. To nie strach, tylko uprzedzenie i stare rany. A napisy na nagrobku przywodzą wspomnienia i otwierają blizny. Wiesz, czasami mija wiele lat, a przychodząc na ten cmentarz łzy i tak znowu cisną Ci się do oczu...
OdpowiedzUsuńMniejsza oto. Ten dzisiejszy wypad był dość inspirujący... Dobra, wszystko, co zobaczę, wydaje się być inspirującą, każdemu miejscu tworzę historię i tak dalej, i tak dalej... Też tak masz, co? :)
Wszystkich Świętych to najgorsze święto w roku, nawet jeśli nocą cmentarz wygląda... eee... "uroczo" nie jest dobrym słowem, prawda?
hmm... rzeczywiście, 1 listopada nieraz jest zdecydowanie przesadzonym świętem, aczkolwiek... przynajmniej w moim mieście chyba nie było tak źle. albo po prostu było mi zbyt zimno, żeby się nad tym głębiej zastanawiać^^''
OdpowiedzUsuńoczywiście tłumy, stragany ze sprzętem (i nawet odpustowymi cukierkamiO.o ale nie wyśmiewam - po tylu godzinach jeżdżenia i łażenia, kupiony tam obwarzanek uratował mój piszczący brzuszek^o^) to standard, ale... ja tam nawet lubię odwiedzać groby... oczywiście najpierw muszę przemóc lenia, żeby się tam zebrać, jednak kiedy już tam jesteśmy, to rzeczywiście jest ta zaduma, modlitwa i wspomnienia. i wiem, jak moja ciocia co roku, od 16 lat, przeżywa wizytę na grobie wujka...
rewia mody? gdybyś o tym nie wspomniała, to nawet by mi to do głowy nie przyszło^^'
buziaczki:)