Dobrowieczorny,
skarby!
Dzisiejszy
wpis jest niejako wpisem specjalnym, napisanym ze specjalną dedykacją dla
Buddysty, którego komentarz był dla mnie czymś na kształt inspiracji.
Zasugerowałeś, że za dużo piszę o tym, co mi się nie podoba i co mnie irytuje.
Kto wie, może masz rację? Rzadko to przyznaję, ale tym razem chyba masz ^^
Bo
w końcu… tak sobie myślę, że może faktycznie za dużo pisze się o tym, co jest
złe. Media zasypują nas złymi informacjami, o złych, irytujących rzeczach. Coś
złego to news! Im gorsza informacja tym bardziej atrakcyjna dla potencjalnego
odbiorcy… Ale wśród tych potencjalnych odbiorców są jeszcze ci, którzy schowani
po kątach cicho wołają o coś pozytywnego.

Zastanawiam
się nad tym i zastanawiam. I nie wiem. Myślę o tym, o czym sama zwykle piszę i
o czym piszą inni. Myślę o tym, że teksty o tym, co mi się nie podobało zawsze
wychodzą dłuższe, bardziej treściwe, więcej w nich ironii i specyficznego
humoru. Weźmy chociażby przykład ocenialni blogów. Długie i wyczerpujące (i
najprzyjemniejsze do czytania) są oceny blogów, które mi się nie podobały. Tam
używam sarkazmu, tam ironizuję, czytając te oceny można się pośmiać. No dobra,
wszyscy oprócz autora mogą. A felietony? O czym są felietony? Raczej nie o tym,
z czym jest wszystko w porządku, tylko o tym, co należy wyśmiać lub skrytykować…
Właśnie.
A…
a dlaczego by nie pisać o tym, że lubię pić herbatę? Myślę nad tym i myślę… i
dochodzę do wniosku, że pisanie o herbacie to wcale nienajgorszy pomysł. Z
założenia blog miał być o tym, co jest dla mnie ważne, a herbata to dość
istotny element mojego życia.
O
tak, herbatka. Herbatka, szczególnie zielona. Bez herbatki moje życie byłoby smutniejsze…
No bo to przecież oczywiste:
smutno
ci – herbatka;
czujesz
się samotny/a – herbatka;
ktoś
do ciebie przychodzi pogadać – herbatka;
jest
ci zimno – herbatka;
oglądasz
film – herbatka;
piszesz
post/rozdział/referat dla prof. K. – herbatka.
Masz
ochotę napisać wpis o czymś okropnym, podłym, paskudnym, czy też po prostu
irytującym? Masz ochotę kolejny raz wylać na czytelników wiadro frustracji i
zasypać ich gradem swojego niezadowolenia? Znowu chcesz wyładować swoją złość?
Weź
zatem głęboki oddech. Wstań, ubierz kapcie. Popraw kocyk! Kocyk musi leżeć
idealnie! Zamknij laptopa, żeby się nie zawiesił. I zatrzymaj na chwilę muzykę.
Otwórz drzwi, idź do kuchni. Nalej wody do czajnika. Postaw czajnik na
kuchence. Podpal. Wróć do pokoju i weź jedną torebkę, tę, która najładniej
pachnie. Włóż ją do kubka, zalej wrzątkiem. Weź ze sobą kubek, wróć do pokoju,
otwórz laptopa i napisz coś pozytywnego. Coś, dzięki czemu ktoś po drugiej
stronie ekranu uśmiechnie się pod nosem i będzie miał lepszy humor.
Tylko
pamiętaj: NIE PIJ Z ŁYŻECZKĄ!
Absurdalnie
proste ^^
No.
To tyle, moi państwo. Trzymajcie się ciepło, nigdy nie pijcie z łyżeczką i
piszcie o pozytywnych rzeczach.
Pozdrawiam!
Felietony wyróżniają się poczuciem humoru z domieszką ironii, a jak użyć ironii, pisząc o czymś pozytywnym? Ironia z reguły używana jest w sytuacjach absurdalnie irytujących. ;>
OdpowiedzUsuńPozytywnie... Absurdalnie=pozytywnie? :D W sumie różnie w moim wypadku bywa. Kiedy mam dobry humor, piszę o głupotach, ale jest pozytywnie. Tylko właśnie, o głupotach :D
Zawsze piję z łyżeczką! Twierdzę iż łyżeczka trzyma mi policzek i kropka. Oka nie wybije, a kubek przynajmniej się zbytnio nie przechyla. Kocyk musi być! Zwłaszcza, że zima coraz śmielej do nas zagląda. I do tej pory pamiętam, jak to w pierwszej klasie gimnazjum nasz nauczyciel wysunął taką hipotezę (w zasadzie można to podciągnąć pod argument), że ludzie lubią słuchać o złych wiadomościach, ponieważ podświadomie cieszą się, że to nie przytrafiło się im tylko komuś innemu. Poza tym cudnie się pośmiać z ironiczno - sarkastycznego podejścia do danego tematu. Pisz o czym chcesz! Kto Ci broni, Twój blog! Herbatka i tak jest cudna.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Owszem, chciało mi się nadrobić wszystkie wpisy i nie byłabym sobą, gdybym o każdym choć w jednym słowie nie wspomniała. Czekam na Twoje rysunkowe prace! Najlepiej w następnym wpisie! A takie wyzwanie jest niesamowicie motywujące i przede wszystkim kierunkuje posty ;)
O tak, herbatka jest czymś dla czego warto żyć. Szczególnie że ja NIE potrafię bez niej przeżyć... No, co najmniej kubek na dwie godziny...czarną...ze słodzikiem...i z łyżeczką...albo tą którą dostałam od znajomej jak była w Londynie, ale tą rzadko, mam tylko dziesięć torebek...ok, już tylko dziewięć...
OdpowiedzUsuńChwila, bo się rozmarzyłam!
Ale jak można pić bez łyżeczki? Tak się przecież nie da! *wzburzenie*
A co do tej londyńskiej herbatki, to cudna jest. Wszyscy dostali breloczki, tylko ja herbatkę:D Podejrzewam że ludzie zauważyli moje kolejne z tak licznych odchyłów gdy zaczęłam ją przytulać do policzka i charczeć "Na zawsze będziemy razem"...ale może mi się tylko wydawać:)
Ja też piję z łyżeczką ^^
OdpowiedzUsuńTo "nie pij z łyżeczką" to dedykacja dla mojej mamy, ona wie, o co chodzi XD
A mi kurde herbata bez łyżeczki w kubku nie smakuje, ot co! :D Oczywiście w towarzystwie wyjmuję, ale sama z sobą... nikt mi nie odbierze tej przyjemności! XD
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście, ona dobra na wszystko :D
Bardzo pomysłowo napisane ;) U mnie soczek pomarańczowy idealnie spełnia rolę herbatki- jest dla mnie w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńCóż, jeżeli chodzi o frustrację i negatywne emocje- one zawsze były pożądane. Najlepiej się sprzedają przede wszystkim dlatego, że w naturze człowieka leży podbudowanie się cudzym nieszczęściem. Taka brutalna prawda o mentalności- nie tylko Polaków. Ważne jest, by mieć coś własnego do pokazania, jakiś powód do dumy, który daje Ci ogromną satysfakcję, dzięki czemu nie czerpiesz uciechy z ludzkiego niepowodzenia- w moim przypadku jest to muzyka. Każdy, kto ma hobby jest człowiekiem o wiele mniej zazdrosnym ;) Oj, ale odbiegłam lekko od tematu! Cóż, tak już bywa. Zainspirował mnie ten wpis do pewnych przemyśleń- dzięki.
Dziękuje za specjalna dedykacje! Prosze wybaczyc brak polskich znaczkow - pisze z telefonu.
OdpowiedzUsuńSmieszy mnie zachowanie ludzi ,ktorzy glosza poglady ,ze media oglupiaja ludzi ,sprzedaja nieistotne sensacje, sa przepelnione negatywizmem i ogolnie sa zle - A MIMO WSZYSTKO codziennie je ogladaja. Dlaczego?
Od 2 miesiecy nie ogladam telewizji, bo nie podoba mi sie to ,co prezetuja nasze programy informacyjne. Jesli dzieje sie cos waznego, to dowiaduje sie z portalu typu wykop.pl albo od znajomych.
Ludzie ,macie wybor! A jesli nadal ogladacie ,to znaczy ze wcale nie sa takie zle ,huh.
TV mi sluzy to ogladania ulubionych seriali, ktore sam chce ogladac.
A zamiast gazet mozna czytac ksiazke ,ktora cie interesuje.
Pije herbate z lyzeczka, jesli slodze to trzeba zamieszac cukier ,jestem na tyle sprawny fizycznie ze oka sobie nie wydlubie, a roboty mniej. Poglad czyto praktyczny :).
Moze zastanowisz sie nad napisaniem artykulu na temat czy warto w ogole zyc? :) koniecznie z uzasadnieniem.
Namaste.