Życie
jest złe, tyle Wam powiem.
Jutro
kolokwium, ruska wiza nie chce współpracować, nie mam paszportu, boli mnie
głowa i nagle wszyscy stwierdzili, że fajnie byłoby ze mną pogadać, więc
napisało w jednej chwili pięć osób. „Mogę przyjść?”, „Jak Ci mija dzień”, „Co
będziesz właściwie robić po filologii”, „Czy onomatopeja to środek semantyczny?”,
„Tak, też to zauważyłam” (odpowiedź na wiadomość sprzed kilku godzin)… I
wszyscy w jednej sekundzie, macie taki synchron, że głowa mała!
Z
dobrych rad cioci Alu dzisiaj tylko jedna (do ludzi, którzy jeszcze nie
popełnili pewnego karygodnego błędu): jak pójdziecie na studia to nigdy, NIGDY!
i za nic w świecie nie dajcie po sobie poznać, że macie dobre notatki!
A
wracając do tematu – widocznie pech z zeszłego tygodnia jeszcze mnie nie
opuścił. A teraz módlmy się, żebym nie powiedziała tego w złą godzinę…
Na
szczęście udało mi się jakoś ogarnąć mój kryzys emocjonalny i przestało mi być
tak czarno przed oczami. Czasami się zdarza, że oprócz mnie są na świecie
jeszcze inni ludzie, którzy bardziej wiedzą, co robić w sytuacjach stresowych…
Cóż, pozdrowienia dla moich zawsze pozytywnie myślących rodziców ;]
No.
A właściwie to piszę ten wpis dlatego, że jak niektórzy z Was mogli zdążyć
zauważyć, mam nowy szablon. A nowemu szablonowi należy się nowy wpis. Także
tego… No.
Autorką
owego dzieła jest niejaka Emilyanne, któraż to ostatnio śpiewa, tańczy i recytuje,
jest sławną blogNerką i w ogóle XD W każdym razie bardzo, bardzo dziękuję Em,
że chciało jej się wykonać dla mnie zamówienie, chociaż w pseudoregulaminie
napisała, że nie przyjmuje zamówień. Wielkie brawa dla blognerki!
Co
by tu jeszcze, na domiar prawdziwego?... A tak. Mam artblocka jak stąd do
Sosnowca (czyli daleko, Sosnowiec leży za granicą) i nie napisałam nic, odkąd…
odkąd napisałam potwornie marnej jakości opowiadanko o nieistnieniu USA.
Wczoraj udało mi się sklecić jakieś pół strony czegoś w miarę porządnego i
poszłam spać o dwudziestej drugiej. Chyba się zestarzałam… czy coś. Mam
nadzieję, że artblock jednak minie w miarę szybko, bo dosłownie nie mam czasu
go mieć… Powiedziałam o nim moim dwóm znajomym z roku i jedna z nich uznała, że
żeby móc pisać muszę cierpieć, dlatego zaczęła rzucać we mnie trawą. I
cierpiałam, bo po pewnym czasie zaczął mnie boleć brzuch ze śmiechu XD
A
teraz kończę to smęcenie, następnym razem wpis może będzie konkretniejszy.
Może.
Tyle sławy, tyle sławy! A tak poważniej, to od tego sevendaysa zachciało mi się jechać na wycieczkę.
OdpowiedzUsuńO bożiczku ty mój, da się odpowiadać na komentarze! Em, jesteś wielka!
UsuńTo nie było trudne. Ale teraz zaczynam żałować, że nie zrobiłam Ci do starszych postów takiej strzałki z sera
UsuńMożesz dorobić XD
UsuńSzablon uroczy, naprawdę ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj napisałam dosyć długi i nawet w miarę składny komentarz, po czym wspaniałomyślnie zamknęłam przeglądarkę, nim zdążyłam go wysłać. Wczoraj już mi się nie chciało pisać od nowa, a dzisiaj nie pamiętam o czym smęciłam, więc go nie odtworzę.
Jeszcze raz przepraszam, że z moim genialnym wyczuciem odezwałam się właśnie w tej chwili, w której było to ostatnią rzeczą, którą powinnam zrobić. Ale chyba już mi wybaczyłaś ;)
A, no i byłam przekonana, że to kotlet ;]
Cześć i czołem! Kazałaś dać "potwierdzenie przeczytania", to daję :D. Jaaaa, dziękuję za komentarz! A przy okazji kilka spraw wyjaśnię.
OdpowiedzUsuń1. Synonimy - no właśnie z tym mam problemy, tym bardziej, że nie chcę powtarzać ciągle "Jekatierina/Rudakowa/kobieta", więc wymyśliłam tę "Rosjankę". A zdrobnienia mi do niej po prostu nie pasują, bo jakże to tak nazywać surową, zapracowaną kobietę, matkę dwóch synów Katią czy Katiuszą. :< Tym bardziej że Jekatierina Iwanowna nie pozwoliłaby nigdy na takie coś. Nawet narratorowi! Jak będę sprawdzała 12567876543 raz I rozdział, to popracuję nad tym jeszcze. I dzięki za "matkę", wykorzystam ;)
2. Sonia jest dziecinna, bardzo, bardzo. Pisałam coś w bodajże II rozdziale - że jest mocno związana z rodzicami, bratem, praktycznie nigdy nie ma własnego zdania, jest przez tę rodzinę zdominowana. Trochę trudno to ukazać tylko w dwóch rozdziałach, dlatego w trzecim zamierzam trochę się na temat relacji Sonii i jej familii rozpisać. Zresztą - taka miała właśnie być. Nieco infantylna, niewinna dziewczynka. Mimo tych siedemnastu/osiemnastu lat. Dawniej młode dziewczęta z dobrych domów takie właśnie były, Sonieczka nie miała się gdzie zdemoralizować, skoro spędzała czas tylko z rodziną. Później też i z Dimą (to, jak się poznali, też mam zamiar wpleść w tekst), ale Dima, jak widać, to taki honorowy, uczciwy chłop i by Sonii nie śmiał nic zrobić. If you know what I mean ;)
3. Niet, niet, to nie 1945, a 1940/41, muszę gdzieś o tym wspomnieć, bo mi umknęło. Tuż przed wojną między III Rzeszą i ZSRR, co będzie miało też duże znaczenie.
Спасибоооооооо! <3 Ale mi dzień umiliłaś, a rano myślałam, że taki okropny będzie! Kłaniam się nisko,
pieriestrojka
Wiem, wiem, że muszę ten czas i miejsce zaznaczyć, ale chcę zrobić to "subtelnie", nie walić prosto z mostu, że Dima w 1940 roku mieszkał we wsi XYZ, bla bla bla... Chciałabym to jakoś elegancko wpleść w tekst, o. Pomyślę nad tym jeszcze.
OdpowiedzUsuńNawiasem: studiujesz filologię rosyjską? ;>>
Ech, skąd ja to znam... na moich blogach tak dawno niczego nie było, że już dinozaury zdążyły wyginąć...== ech, po kiego było pchać się na te studia...XD
OdpowiedzUsuńszablon fajny^^
Sevenkotlet czy Kotletdays epickiXD i normalnie poczułam się zaszczycona, że w tle widać zrobioną przeze mnie bransoletkę^o^
buziaczki:)
i pozdrowienia od tęskniącej parasolkiXD
Powiedz parasolce, że też tęsknię XD
UsuńKiedy mogę Cię odwiedzić?
No widzisz, a bransoletka od Ciebie mi towarzyszy bardzo często ;] Już mi się nawet zdążyło za nią zebrać opieprz, bo jest w PACYFKI, a to GRZECH i SZATAN! XD Panie chusteczkowe i ich poglądy w stylu "nie noś spodni, bo wtedy Maryja płacze" zawsze spoko...
Pozdrawiam!