Ave,
ludzie ^^ Alucardyna ma tyle roboty, że aż od tego postanowiła napisać sobie
wpis, a co XD
Po
pierwsze, najpierw trochę formalności, mianowicie, jak dało się zauważyć – mam nowy
szablon. Tak piękny wystrój bloga zawdzięczam halskiej (Brednia, Prozaicy). Nie
wiem, czy Wam się podoba, moim zdaniem jest cudny. Podejrzewam, że przez długi
czas zostanie właśnie taki, bo generalnie ja kontra grafika to grzech wołający
o pomstę do nieba. Co z resztą dało się zauważyć po poprzednich szablonach,
aczkolwiek dziękuję, że nikt mi tego nie powiedział, to miło z Waszej strony XD
Po
drugie Jest sprawa - ocenialnia blogów OL (www.oceny-legilimens.blogspot.com),jedna z
najlepszych w Internecie, na której sama działam, przeżywa ciężki kryzys
kadrowy. Jesteśmy jak szpital bez lekarzy i jeśli nie zwerbujemy szybko nowych
dusz, przepadniemy a razem z nami szansa na podniesienie z gruzów blogowego
poziomu literackiego. CZŁOWIEKU< DO CIEBIE KIERUJĘ TE SŁOWA! Jeśli jesteś
obyty/a z zasadami języka polskiego, lubisz pisać, sporo czytasz, a oprócz tego
masz czas i chęci - zapraszamy! Potrzeba nam zapału, świeżego spojrzenia i
profesjonalnego podejścia. Jeśli czujesz się na siłach, podejmij się! Tutaj: http://oceny-legilimens.blogspot.com/p/rekrutacja.html znajdziesz
wszystkie zasady rekrutacji oraz adres, na który możesz przesłać swoje
zgłoszenie. Możesz też wysłać je do mnie pod nr 6877014. Świat amatorskiej
literatury liczy na Twoją pomoc!
Po trzecie w piątek byłam w Katowicach w Spodku na warsztatach literackich z samym Jakubem Ćwiekiem (na pewno kojarzycie, Kłamca, Ciemność płonie i takie tam) i przyszłam się Wam pochwalić tym wyczynem. Nie ma mnie kto słuchać, to Wy zbieracie moje wynurzenia, przykro mi XD Cóż, nie da się ukryć, że Ćwiek mnie nie rozczarował, bo okazał się naprawdę fajnym człowiekiem. Co do samych warsztatów, byłam poniekąd zaskoczona ich przebiegiem, chociaż w żadnym razie negatywnie. Ale były przeprowadzone niekonwencjonalnie. Przede wszystkim sam ich początek wprawił nas wszystkich w niemałą konsternację. Wchodzimy sobie do salki, siadamy, chrzanimy sobie o czymś, każdy coś mówi…Ćwiek zwrócił na nas uwagę dopiero, kiedy wszyscy wleźli. Na razie neutralnie, bo zapytał tylko, czy mamy na czym i czym pisać. No, ja nie miałam, ale droga koleżanka z prawej raczyła poratować biednego człowieka, swoją drogą, pozdrawiam serdecznie ^^ Jak już każdy miał, to popatrzył na nas z lekko uniesioną brwią, po czym…
-
Chcecie pisać? – pokiwaliśmy grzecznie główkami i wydaliśmy twierdzący pomruk. –
To piszcie – stwierdził beznamiętnie Jakub.
Tak,
miał na myśli to, że mamy pisać teraz, natychmiast. Mamy pisać cokolwiek, na
jakikolwiek temat. Oto, co mi z tego wyszło:
Spoglądam na nich
wszystkich i trochę dziwnie się czuję… Są zdezorientowani, przez to myślę, że
ja też jestem. Nie. Nie ma we mnie stresu, jestem tu, dlatego, że chcę. Nie.
Nie dlatego, że chcę. Dlatego, że powinnam. Dlatego, że wszystko, co robię to
mój cel. Jeden, jedyny cel, do którego dążę uparcie ze świadomością, że osiągnę
go, choćby droga prowadziła po trupach… Wzdycham cicho. O tak, po trupach. Po
trupach tych, którzy usiłowali mnie kiedykolwiek zatrzymać. Po trupach
przegranych cieni, pragnących wciągnąć mnie w ramy swojej cuchnącej stęchłą
nudą normalności. Uśmiecham się, myśląc o nich, ale tak naprawdę uśmiecham się
sama do siebie. Jestem z siebie zadowolona.
W
tym momencie kazał skończyć pisać i wykreślić wszystko oprócz pierwszego
zdania, które w moim przypadku… cóż, jest beznadziejne. Reszta… też nie jest
specjalnie udana, sama nie wiem, o co w niej chodzi, ale już mniejsza z tym.
Później trochę sobie pogadaliśmy o pierwszych zdaniach, o klimacie i tak dalej…
Następnie mieliśmy przerobić na opowiadanie jakiś dłuższy żart. Pozwolicie, że
go przytoczę, ale dopiero za chwilkę. Wszyscy napisali swoje historyjki,
później każdy wskazany czytał swoją i był bezlitośnie miażdżony przez myster pisarza.
W pewnym momencie jedna laseczka postanowiła chyba wziąć w obronę nas
bezbronnych.
-
Zauważyłeś, Kuba, że wszystkim wytykasz te same błędy? – odezwała się
zaczepnie, zanim zdążył sobie wyznaczać kolejną ofiarę. Chwilę podyskutowali o
tym, że każdy z nas robi te same błędy i że byłby to dla nas wielki sukces,
gdybyśmy wszyscy robili różne. Wydawałoby się, że dość umiejętnie wykończył
temat, ale dziewczyna nadal się wykłócała i zarzucała mu po kolei, że za dużo
od nas wymaga, że nas tępi, że nie da się napisać nic dobrego w dziesięć minut.
Dodała jeszcze, że pisanie ma być przyjemnością. Za moment Ćwiek bardzo
skutecznie wpędził ją w jej własną sieć, ale i tak nie ustąpiła, upierając się
przy swoim. No i w końcu nie wytrzymał... W pamięci utkwiło mi z tego tylko
znamienne TO ZAWSZE BĘDZIE AMATORSZCZYZNA, grunt, że panienka w końcu się
zgasiła. A jeśli chodzi o moją opowiadaniową wersję kawału, to proszę bardzo:
Jechałem sobie
spokojnie, droga pusta, fajnie się jedzie. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym
cały czas nie gadał przez CB, po prostu uwielbiam dzielić się swoimi wrażeniami
na drodze. Śmieję się z czyjegoś politycznego suchara, w duszy mi gra, nic mi
dzisiaj nie popsuje humoru. Aż tu nagle… Cholera, porszak, jadący
pięćdziesiątką zajechał mi drogę. Nie zdążyłem, lecę już do rowu, na szczęście
wyskakuję w porę. Patrzę na zgnieciony tir. Kurwa mać, nie do użytku! Zerkam na
porszaka, czerwony, ładny. Blondynka w nim przygląda mi się badawczo. Nie myślę
już, co robię, zniszczyła moje maleństwo, głupia pipa! Podbiegam, wywlekam ją z
samochodu, na drodze nakreślam kółko.
- Stój i patrz –
warczę do niej, po czym zabieram się za jej cacko. Kopię, rąbię w porszaka
pięściami, a ona… śmieje się! Jasny gwint! Wracam się do tira. Uśmiecham się
złośliwie. Jak to fajnie zawsze mieć przy sobie kij baseballowy. Po chwili
porszak nie ma już szyb, a karoseria wygląda jak stary tatar, chociaż sąsiad
powiedziałby, że się wyklepie. Wszystko pięknie, ale paniusia dalej się
chichra! Znowu się wracam. Chyba od roku nie byłem tak wściekły. Toż to tylko baba
tak potrafi człowieka wnerwić. Myślę o mojej byłej żonie, wściekam się jeszcze
bardziej. Szlag mnie trafia, chwytam kanister z paliwem z tira, oblewam auto,
podpalam, samochodzik płonie elegancko, po chwili nic z niego nie ma… A ona
stoi za mną i pokłada się ze śmiechu! Z zasady od rozwodu nie biję kobiet, ale
jej chętnie bym przywalił.
- Czego rżysz,
głupia?! – drę się na nią, a ta ledwo opanowując spazmy, odpowiada:
- Jak pan nie patrzył,
to wychodziłam z tego kółka.
Taki
sobie żarcik, ale nawet sobie nie wyobrażacie, jak mi serducho waliło, kiedy to
czytałam. Miałam wrażenie, że za chwilę się zatkam i nie powiem już ani słowa.
No i, jak zawsze w takich sytuacjach, czytałam coraz szybciej i coraz mniej
wyraźnie. Skończyłam wreszcie, kartka trzęsła mi się w rękach, że ledwo
widziałam tekst. Kuba tylko zaśmiał się z puenty i stwierdził:
-
Właściwie to nie mam zastrzeżeń.
Co
dalej było na warsztatach to Wam dzisiaj nie powiem, bo zamierzam dokończyć
zaczęte tam ćwiczenie i wrzucić tu, jako osobny post. Możliwe, że w każdym
etapie tworzenia ^^
A
teraz wybaczcie państwo, ale się zwijam, bo dostałam korektę paru części mojej…
hmmm… powieści?... i powinnam się zająć wprowadzaniem poprawek. Dlatego
dziękuję za uwagę i do następnego ^^
I
jeszcze, na pocieszenie, posłuchajcie sobie piosenki:
No więc właściwie wszystko Ci już uzewnętrzniłam na gadu, ale się powtórzę.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę pana szanownego Ćwieka niesamowicie, wręcz nieprzyzwoicie, poza tym jesteś moim Mistrzem, rili.
Piosenki nie posłucham, bo mnie od koników Pony odrzuca xD na kilometr.
Kuźwa, no. Przeczytałam ten żart chyba z pięć razy i nie potrafię zrozumieć, jak mogę być tak tępa, bo dalej nie wiem, o co chodzi xD Cholera, Alu, oświeć mnie, bo ja wymiękam xD
OdpowiedzUsuńNie wiem, kim jest ów Ćwiek, ale... cóż, wygląda na to, że wredny typ człowieka. Czyli bym go najprawdopodobniej polubiła XD Okej, ale... kto to właściwie jest? :D
to było creepy!! po co ja odsłuchałam tej piosenki, po co...? *uderza głową w biurko* gdybym miała jeszcze psychikę w dobrym stanie, to bym powiedziała, że mi ją zjechałaśXD ale spokojnie, mózg na półeczce ma się całkiem dobrzeXD
OdpowiedzUsuńnadrobiłam zaległy rozdział:) bardzo podobała mi się relacja z celtu:) weź mnie ze sobą w przyszłym roku^^
warsztaty literackie... wyobrażam sobie, jaką musiały Ci sprawić frajdę^^ chociaż to raczej nie dla mnie... już za same moje przecinki w miejscach, gdzie mi akurat długopis upadł, by mnie na pal nadziali^^'' ale żart Ci wyszedł genialnyXD XD
buziaczki i do zobaczenia:)
Dziękuję ci serdecznie. Nabawiłam się przez ciebie nowej choroby psychicznej. Ta melodyjka nie wychodzi mi z głowy, a na angielskim narysowałam w książce kucyka...
OdpowiedzUsuńOpowiadanie ci wyszło naprawdę fajne, w kilka minut coś takiego... *.*