Dzień
dobry ;]
Jak
przez dwa tygodnie w Moskwie nie będę nic jeść tudzież zabiorę ze sobą torbę
chińskich zupek, istnieje szansa, że zamknę się w dwóch tysiącach.
Ostatnio
czuję się po uszy zakopana w konkursach literackich, jakbym nie miała
wystarczająco dużo własnej roboty… Ale jakoś tak… Kusi, kiedy widzę, co można
wygrać. Nie oszukujmy się, w konkursach nie bierze się udziału dla własnej
satysfakcji, a właśnie dla nagród. Uczestnik zamierza wygrać, takie jest
założenie każdego konkursu.
Pewnie
ktoś mi zaraz powie, że mam do tego złe podejście. Pewnie ten sam ktoś lub ci
sami ktosie, którzy utożsamiają pracę z torturami. Yyy… ale ja nie o tym dzisiaj
chciałam XD
Dzisiaj
mam dla Was taki mały apel, nic wielkiego, ani wzniosłego. Zauważyłam, że
otacza mnie ze wszystkich stron rezygnacja i jakiś życiowy dekadentyzm. Nie
szkodzi, że nadeszła wiosna, bo na ludzi to wcale nie wpływa pozytywnie.
Wiecie
wszyscy co?
NIE
CHCE WAM SIĘ SPEŁNIAĆ SWOICH MARZEŃ! Dokładnie tak. Są warunki? Są. Są
pieniądze? Patrząc na inne części świata… są. Jest herbata? Jest. To dlaczego,
do jasnej cholery, Wam się nic nie chce?!
Moje
środowisko stanowią młodociani emeryci, serio. Ludzie, którzy coś
zaprzepaścili, bo nie chciało im się wstać z krzesła. Ludzie, którzy nie idą na
koncert, na który czekali pół roku, bo szkoda im na to czterdziestu złotych
(przy czym na kawę za dyszkę nie było szkoda). Ludzie, którzy nie poszli na ten
kierunek, na który chcieli, bo zanim złożyli papiery, uznali, że się nie
dostaną. Ludzie, którzy studiują nie tam, gdzie chcieli i nawet nie mają na to
argumentu.
Nie
wiem, dlaczego mnie to boli, naprawdę nie mam pojęcia. Nie jest to moja sprawa,
co kto robi.
A
jednak gdzieś mnie to wewnętrznie uwiera. Moi znajomi mają potencjał i
możliwości, tylko chęci nie mają. Wybaczcie, że posłużę się tak banalnym
przykładem – w Chinach jest nie do pomyślenia, że ktoś nie chce się uczyć. Jak
ktoś ma na to szansę, to jest najszczęśliwszy na świecie… Dlaczego więc u nas,
gdzie o nic nie trzeba walczyć, bo nikt nie zabrania nam się uczyć, panuje taka
nicmisięniechćliwość? A poza tym nie zamykajmy się w ramach edukacji… Niemal
wszystko, co robię fajnego, robię sama, bo innym nie chce się ruszyć tyłka.
Spoko, przyzwyczaiłam się, ja mogę jechać do Moskwy na dwa tygodnie, nie znając
nikogo. Gdybym dalej bała się robić cokolwiek sama, chyba nigdy nie wyszłabym
na ludzi.
Dobra,
ale ja mogę być samotnikiem. Czasami będąc samemu, łatwiej kogoś poznać. I nie
trzeba nigdy na nikogo czekać, ani do nikogo się dostosowywać. Ale nie o to
chodzi. Jakoś mnie to dręczy, że ludziom tak bardzo nie zależy i tak bardzo
olewają to, co chcą osiągnąć. Rezygnują ze wszystkiego przed startem. To jest
smutne. Albo nawet gorzej niż smutne. Nie do zniesienia.
Ludzie,
proszę Was! Jesteśmy młodzi i mamy przed sobą jeszcze dobre sześćdziesiąt lat
życia, więc błagam, nie marnujmy sobie życia! Dążmy do tego, o czym marzymy. I
róbmy to, co chcemy w życiu robić. I nigdy nie dajmy się stłamsić, ani
przekonać, że nie damy rady…Bo ten świat, do jasnej cholery, należy do nas!
Amen.
A tak w ogóle to…
Я поеду в Москву!
No. A wpis przemyślcie. Albo nie. Jak chcecie ;]
A tak w ogóle to…
Я поеду в Москву!
No. A wpis przemyślcie. Albo nie. Jak chcecie ;]
ekhem... Napisałaś mi, że lubiłaś Wylęgarnie, więc ją jednak otworzyłam. Kobieta zmienną jest, nie? xD wydawało mi się, że niepodobna, żeby ktoś to lubił, skoro mnie samej się nie podoba ;)
OdpowiedzUsuńHm... mam marzenie. Iść w kierunku artystycznym. I w sumie nie boję się dążyć do jego spełnienia, to raczej wszyscy naokoło trąbią: "Dziecko co ty robisz! Idź w grafikę komputerową/architekturę/prawo/ Zrób kiedyś doktorat z fizyki jak twoja chrzestna, ale nie pakuj się w coś co ci nie da stałości i pieniądzów!" A ja mam ich gdzieś. Moje nowe motto brzmi: "Wyzwania są po to, żeby je pokonywać, a marzenia po to, żeby je spełniać" (jakże nieadekwatne do tego jak się zachowuję na co dzień xD) i tego się mam zamiar trzymać ;)
A i dziękuję, bo to chyba dzięki Tobie nie wywaliłam dzisiaj Wylęgarni z blogosfery ;P a pewnie bym tego żałowała :)) Czasem niewiele trzeba, żebym cofnęła coś głupiego
Nieopisanie się cieszę, że nie muszę układać epitafium, bo poetka ze mnie żadna XD
OdpowiedzUsuńDzięki. Zabicie Wylęgarni byłoby dla mnie bardzo smutne... I bardzo się cieszę, że to właśnie ja ją uratowałam przed Twoim chwilowym zaćmieniem umysłu ;]
Zresztą założę się, że nie jestem jedyną osobą, która lubi tego bloga
Mimo jakże motywujących słów, które można tutaj przeczytać nadal nie potrafię w to uwierzyć. Nie chcę spełniać swoich marzeń, bo chyba takowych nie mam. Nie robię czegoś bo uważam, że po prostu nie robię tego dobrze. Nie mam motywacji, ani szczególnych talentów.
OdpowiedzUsuńJa tam mam swoje cele, do których spełnienia pragnę dążyć, lecz nie tyle zabija to mój brak chęci czy motywacji, ile lenistwo. Tak naprawdę urzeczywistnia się powiedzenie łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Niektórych po prostu odstraszają możliwe przeszkody na drodze do marzenia i zamiast pomyśleć o czekającej na mecie satysfakcji, rezygnują, by się nie męczyć. To przykre jak wielu być może ambitnych ludzi do niczego nie doszło.
OdpowiedzUsuńPrzykre, Kincaid... i właśnie o tym jest ten post... bardzo zgrabnie to ujęłaś, wystarczyło Ci kilka zdań, a ja musiałam na ten przekaz zmarnować cały post xd
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz ;]
Bardzo motywujący apel muszę przyznać :)
OdpowiedzUsuńWielokrotnie dążyłam do jakiegos wyznaczonego sobie celu, jednak przeważnie nie dochodziło to do skutku i to nie jest kwestia mojego lenistwa, a raczej tego, że zawsze coś na tej drodze do spełnienia marzenia stawało. Jak nie rodzice, to brak odpowiedniej ilości funduszy albo jeszcze coś innego. Wbrew pozorom spełnianie marzeń nie jest takie łatwe ;>
Priwiet!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się "Diagnoza psychozy". Nawet bardzo. Raczej nie przepadam za tego typu blogami, ale ten jest wyjątkowo dobry. :> Lubię Twój sposób pisania, to, jak przekazujesz swoje spostrzeżenia. I taki fajny klimat tu panuje.
"Pasjonuje ją historia drugiej wojny światowej, ma ciężkiego świra na punkcie Rosji, kiedyś chciała iść do wojska. Jest patriotką i nie wstydzi się tego." - Aż się śmiesznie poczułam, jak to przeczytałam w Twoim opisie, bo ten fragment jest jakby o mnie. c:
Bogowietyjedzieszdomoskwy! :< Szczerze zazdroszczę, bo ja też chcę. Nie, ja nawet nie chcę tam tylko pojechać, ja chcę tam mieszkać!
Kłaniam się i miłego pobytu życzę! (Chociaż pobyt w Moskwie NIE MOŻE być niemiły! ;))
p.
Przemyślałam :) Myślałam te 2 lata temu tak samo, jak Ty :)
OdpowiedzUsuńJustynę