poniedziałek, 11 listopada 2013

Co nam obca przemoc wzięła

Cześć, koty!
Siedzę sobie z rodzinką w dużym pokoju i błogosławię przenośność laptopa, bo mają ciastka i kakao. Co prawda w myśl zasady, że to, czego nie mam jest mi niezbędne do życia, chciałabym mieć stacjonarny komputer, ale… dobra, nie o tym chciałam XD
Mamy dzisiaj, jak pewnie zdążyliście zauważyć, wolny dzień. Gdzieś w Warszawie odbywa się wojskowa defilada i świeci słońce. Na naszym balkonie powiewa sobie biało czerwona flaga, a google zamieniło się w to:


W zaistniałej sytuacji uznałam, że czas na wpis.
Atmosfera jest mocno białoczerwona, więc będzie dość patriotycznie. Albo właśnie nie. Zapraszam.



W opisie siebie samej napisałam, że jestem patriotką, ale właściwie nie jestem pewna, czy to prawda. Napisałam to, bo stwierdzenie, że jestem patriotką robi pozytywne wrażenie, ale wiem, że prędzej powiedziałabym potencjalnemu dowódcy, że nigdy nie strzelę do człowieka niż zginęła za ojczyznę. Napisałam to, bo interesuje mnie historia mojego kraju i uważam, że z niektórych faktów można nawet być dumnym, ale nie wiem, czy bym tu została, gdybym miała jakąś wizję przyszłości i perspektywy gdzie indziej. Napisałam to, bo jestem za wywieszaniem flagi w święta narodowe, ale moja szabla póki co leży na szafie i nie zamierzam odbierać nią tego, co mi wzięła obca przemoc.
Czasami zdarza mi się z kimś rozmawiać na takie tematy, jak patriotyzm i mam wrażenie, że nikt z mojego pokolenia nie wie właściwie, co to jest i z czym to się je. Owszem, mówimy, że jesteśmy patriotami, ale jakie to ma potwierdzenie w rzeczywistości? W szkole całe lata uczono nas historii, języka i literatury kraju, w którym żyjemy, ale daleka jestem od twierdzenia, że to cokolwiek dało. Jasne, że przez jakiś czas wierzyło się w to wszystko, co powiedziała pani od polskiego, ale potem trzeba było wreszcie uświadomić sobie, jakie to bez sensu.
Rzecz w tym, że patriotyzm, jaki nachalnie usiłują nam wmówić poloniści, jest kompletnie czymś przestarzałym i nie ma zastosowania w naszym świecie. Nie ma już ojczyzny, o jaką można walczyć, a Niemcy i Rosjanie nie są już naszymi śmiertelnymi wrogami. Nie ma już cara despoty i nie ma Hitlera, Stalina i całej reszty. Nie uczymy się języków, dlatego, że „trzeba znać język wroga”, a jeśli nawet mamy szable, to naszym przeciwnikiem jest tylko drugi szermierz, a nie Turczyn, czy Tatar. Po prostu, za przeproszeniem, cholera mnie bierze, jak ludzie w moim wieku nienawidzą Niemców za drugą wojnę światową, ale może warto się zastanowić, z czego to wynika.

Jeszcze Polska nie zginęła,
Kiedy my żyjemy.
Co nam obca przemoc wzięła,
Szablą odbierzemy.

Już tu mamy dokładny przykład tego, o co mi chodzi. W większości odśpiewujemy to bezmyślnie, czekając, aż będziemy mogli sobie usiąść i nie zastanawiamy się nad tym. Uczepiłam się tej szabli, jak rzep psiego ogona, ale wydaje mi się, że skoro chwilowo nie musimy nic za pomocą wspomnianego narzędzia nic odbierać, przestańmy wszystkim grozić. HYMN to gatunek, który ma coś wysławiać. To nie wychwala potęgi naszego państwa, to mówi o tym, że ktoś nam coś zabrał, a my to w jakimś nieokreślonym czasie odbierzemy. Ale chwila, bo mamy jeszcze lepszy przykład złego patriotyzmu.

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił,
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił.

Otóż Niemiec już nam w twarz dawno nie pluje, a krzyżacka zawierucha rozpadła się już tak bardzo, że jedynym po niej śladem jest kilka zabytków, na przykład Malbork. Dajmy sobie wreszcie święty spokój, przyjmijmy, że skoro mamy już tę sławetną niepodległość, to mamy już wszystko, co mogliśmy wydrzeć obcym z gardła przy pomocy szabli i już.
Nacjonalizm jest zły, a jeśli jest utożsamiany z patriotyzmem, to coś tu jest naprawdę mocno nie tak. Czy jestem patriotką? Może i tak, ale przede wszystkim jestem pacyfistką i razi mnie bezpodstawna nienawiść do innych ludzi, bo ich dziadkowie brali udział w wojnie (a przecież nie wszyscy Niemcy byli zapalonymi hitlerowcami, większość poszła na wojnę, bo dostała taki rozkaz). Może i jestem patriotką, ale nie mam przed czym bronić Polski do krwi ostatniej kropli z żył. Może i jestem patriotką, ale szabla zardzewiała poczeka jeszcze bardzo długo. 

To tyle na dziś, kochani moi, lecę prasować ;]

Wpis, jak zwykle, możecie przemyśleć, ale nie musicie. Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam miłego spędzenia ostatnich godzin długiego weekendu.


7 komentarzy:

  1. Ja nie jestem pewna swojego patriotyzmu bo w zasadzie nie wiem do końca czym on powinien się u mnie przejawiać.
    A pieśni... Cóż, zostały napisane w takich czasach, w jakich zostały, stąd ich treść. Nie śpiewa się ich raczej dla rozrywki :] A na akademiach coś śpiewać trzeba :P
    Hymn może faktycznie przydałby się trochę inny, ale najpierw ktoś musiałby napisać coś co by się na miejsce obecnego nadawało.

    U nas jedna szabla wisi, ponoć autentyczna szabla jakiegoś przodka ze strony dziadka, której historii o dziwo jeszcze nigdy nie było mi dane wysłuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko czemu na akademiach śpiewa się coś, co jest od dawna nieaktualne, bo to właśnie o to mi chodzi ;]
      Nie martw się, jestem od Ciebie pięć albo sześć lat starsza, a też nie wiem, czym powinien przejawiać się prawidłowy patriotyzm...

      Usuń
    2. Śpiewa się to, bo mało jest takich aktualnych, nie są aż tak popularne ;)

      Usuń
  2. W tych czasach patriotyzm się nie trzyma kupy, bo jedyny wróg który otwarcie stoi przed nami, to my sami. Polak Polakowi wilkiem. W czasach pokoju patriotyzm to nie śmierć za kraj, a dbanie o dobro, o to, żeby ludziom żyło się dobrze (i nie chcieli wywołać wojny~). Dlatego też, żaden polityk nie jest patriotą, bo polityk dba o dobro, ale partii, a celem partii jest się po prostu utrzymać jak najdłużej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym patriotyzmem trzeba w dzisiejszych czasach uważać, bo niestety nijak wiadomo, kto to jest ten Patriota. Bo tak jak dobrze zauważyłaś, czasy się zmieniły, ludzie się zmienili, pewne rzeczy jak nienawiść do Niemców, walka w obronie Ojczyzny, to już są tematy nieaktualne. Dzisiaj niestety musimy walczyć z... nami samymi. Mam na myśli nasze państwo, nasz rząd, nasze władze, rzucające nam niestety kłody pod nogi. To jest jednak smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie macie nic przeciwko, żebym odpisała Wam obojgu na raz? No cóż, macie rację - trzeba walczyć o ojczyznę z własnymi rodakami. Na przykład takimi, co zrobili wczoraj rozróbę w Warszawie...
      No i politycy, chyba najwięksi wrogowie. Pomyślmy... ci wielcy "patrioci" zgarniają tyle forsy za szeroko pojęte NIC, że nie mają pojęcia o problemach życia codziennego zwykłych ludzi, których rzekomo reprezentują. Ci sami roztrząsają i rozbierają na milion części sprawę Smoleńska zamiast zająć się kreowaniem dobrego wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. I również to właśnie oni przez długie lata podlizywali się USA i wysyłali na nieswoją wojnę (a tamci nawet wiz nie znieśli, ale co tam =.=)
      Tak, to jest smutne.

      Usuń
    2. Ostatecznie wszystko sprowadza się do tego by ignorować polityków i ich durne sprawy/przepisy/prawa, tylko potem nie dać się z tym przyłapać. Trochę jak za komuny :P

      Usuń

Czytelnicy