Cześć,
koty!
Siedzę
sobie z rodzinką w dużym pokoju i błogosławię przenośność laptopa, bo mają
ciastka i kakao. Co prawda w myśl zasady, że to, czego nie mam jest mi
niezbędne do życia, chciałabym mieć stacjonarny komputer, ale… dobra, nie o tym
chciałam XD
Mamy
dzisiaj, jak pewnie zdążyliście zauważyć, wolny dzień. Gdzieś w Warszawie
odbywa się wojskowa defilada i świeci słońce. Na naszym balkonie powiewa sobie
biało czerwona flaga, a google zamieniło się w to:
W
zaistniałej sytuacji uznałam, że czas na wpis.
Atmosfera
jest mocno białoczerwona, więc będzie dość patriotycznie. Albo właśnie nie.
Zapraszam.
W
opisie siebie samej napisałam, że jestem patriotką, ale właściwie nie jestem
pewna, czy to prawda. Napisałam to, bo stwierdzenie, że jestem patriotką robi
pozytywne wrażenie, ale wiem, że prędzej powiedziałabym potencjalnemu dowódcy,
że nigdy nie strzelę do człowieka niż zginęła za ojczyznę. Napisałam to, bo
interesuje mnie historia mojego kraju i uważam, że z niektórych faktów można
nawet być dumnym, ale nie wiem, czy bym tu została, gdybym miała jakąś wizję
przyszłości i perspektywy gdzie indziej. Napisałam to, bo jestem za
wywieszaniem flagi w święta narodowe, ale moja szabla póki co leży na szafie i
nie zamierzam odbierać nią tego, co mi wzięła obca przemoc.
Czasami
zdarza mi się z kimś rozmawiać na takie tematy, jak patriotyzm i mam wrażenie,
że nikt z mojego pokolenia nie wie właściwie, co to jest i z czym to się je.
Owszem, mówimy, że jesteśmy patriotami, ale jakie to ma potwierdzenie w
rzeczywistości? W szkole całe lata uczono nas historii, języka i literatury
kraju, w którym żyjemy, ale daleka jestem od twierdzenia, że to cokolwiek dało.
Jasne, że przez jakiś czas wierzyło się w to wszystko, co powiedziała pani od
polskiego, ale potem trzeba było wreszcie uświadomić sobie, jakie to bez sensu.
Rzecz
w tym, że patriotyzm, jaki nachalnie usiłują nam wmówić poloniści, jest
kompletnie czymś przestarzałym i nie ma zastosowania w naszym świecie. Nie ma
już ojczyzny, o jaką można walczyć, a Niemcy i Rosjanie nie są już naszymi
śmiertelnymi wrogami. Nie ma już cara despoty i nie ma Hitlera, Stalina i całej
reszty. Nie uczymy się języków, dlatego, że „trzeba znać język wroga”, a jeśli
nawet mamy szable, to naszym przeciwnikiem jest tylko drugi szermierz, a nie Turczyn,
czy Tatar. Po prostu, za przeproszeniem, cholera mnie bierze, jak ludzie w moim
wieku nienawidzą Niemców za drugą wojnę światową, ale może warto się
zastanowić, z czego to wynika.
Jeszcze
Polska nie zginęła,
Kiedy my żyjemy.
Co nam obca przemoc wzięła,
Szablą odbierzemy.
Kiedy my żyjemy.
Co nam obca przemoc wzięła,
Szablą odbierzemy.
Już
tu mamy dokładny przykład tego, o co mi chodzi. W większości odśpiewujemy to
bezmyślnie, czekając, aż będziemy mogli sobie usiąść i nie zastanawiamy się nad
tym. Uczepiłam się tej szabli, jak rzep psiego ogona, ale wydaje mi się, że
skoro chwilowo nie musimy nic za pomocą wspomnianego narzędzia nic odbierać,
przestańmy wszystkim grozić. HYMN to gatunek, który ma coś wysławiać. To nie wychwala
potęgi naszego państwa, to mówi o tym, że ktoś nam coś zabrał, a my to w jakimś
nieokreślonym czasie odbierzemy. Ale chwila, bo mamy jeszcze lepszy przykład
złego patriotyzmu.
Nie będzie
Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił,
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił.
Ni dzieci nam germanił,
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił.
Otóż
Niemiec już nam w twarz dawno nie pluje, a krzyżacka zawierucha rozpadła się
już tak bardzo, że jedynym po niej śladem jest kilka zabytków, na przykład
Malbork. Dajmy sobie wreszcie święty spokój, przyjmijmy, że skoro mamy już tę
sławetną niepodległość, to mamy już wszystko, co mogliśmy wydrzeć obcym z
gardła przy pomocy szabli i już.
Nacjonalizm
jest zły, a jeśli jest utożsamiany z patriotyzmem, to coś tu jest naprawdę
mocno nie tak. Czy jestem patriotką? Może i tak, ale przede wszystkim jestem
pacyfistką i razi mnie bezpodstawna nienawiść do innych ludzi, bo ich
dziadkowie brali udział w wojnie (a przecież nie wszyscy Niemcy byli zapalonymi
hitlerowcami, większość poszła na wojnę, bo dostała taki rozkaz). Może i jestem
patriotką, ale nie mam przed czym bronić Polski do krwi ostatniej kropli z żył.
Może i jestem patriotką, ale szabla zardzewiała poczeka jeszcze bardzo długo.
To
tyle na dziś, kochani moi, lecę prasować ;]
Wpis,
jak zwykle, możecie przemyśleć, ale nie musicie. Tymczasem pozdrawiam Was
serdecznie i życzę Wam miłego spędzenia ostatnich godzin długiego weekendu.
Ja nie jestem pewna swojego patriotyzmu bo w zasadzie nie wiem do końca czym on powinien się u mnie przejawiać.
OdpowiedzUsuńA pieśni... Cóż, zostały napisane w takich czasach, w jakich zostały, stąd ich treść. Nie śpiewa się ich raczej dla rozrywki :] A na akademiach coś śpiewać trzeba :P
Hymn może faktycznie przydałby się trochę inny, ale najpierw ktoś musiałby napisać coś co by się na miejsce obecnego nadawało.
U nas jedna szabla wisi, ponoć autentyczna szabla jakiegoś przodka ze strony dziadka, której historii o dziwo jeszcze nigdy nie było mi dane wysłuchać.
Tylko czemu na akademiach śpiewa się coś, co jest od dawna nieaktualne, bo to właśnie o to mi chodzi ;]
UsuńNie martw się, jestem od Ciebie pięć albo sześć lat starsza, a też nie wiem, czym powinien przejawiać się prawidłowy patriotyzm...
Śpiewa się to, bo mało jest takich aktualnych, nie są aż tak popularne ;)
UsuńW tych czasach patriotyzm się nie trzyma kupy, bo jedyny wróg który otwarcie stoi przed nami, to my sami. Polak Polakowi wilkiem. W czasach pokoju patriotyzm to nie śmierć za kraj, a dbanie o dobro, o to, żeby ludziom żyło się dobrze (i nie chcieli wywołać wojny~). Dlatego też, żaden polityk nie jest patriotą, bo polityk dba o dobro, ale partii, a celem partii jest się po prostu utrzymać jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńZ tym patriotyzmem trzeba w dzisiejszych czasach uważać, bo niestety nijak wiadomo, kto to jest ten Patriota. Bo tak jak dobrze zauważyłaś, czasy się zmieniły, ludzie się zmienili, pewne rzeczy jak nienawiść do Niemców, walka w obronie Ojczyzny, to już są tematy nieaktualne. Dzisiaj niestety musimy walczyć z... nami samymi. Mam na myśli nasze państwo, nasz rząd, nasze władze, rzucające nam niestety kłody pod nogi. To jest jednak smutne.
OdpowiedzUsuńNie macie nic przeciwko, żebym odpisała Wam obojgu na raz? No cóż, macie rację - trzeba walczyć o ojczyznę z własnymi rodakami. Na przykład takimi, co zrobili wczoraj rozróbę w Warszawie...
UsuńNo i politycy, chyba najwięksi wrogowie. Pomyślmy... ci wielcy "patrioci" zgarniają tyle forsy za szeroko pojęte NIC, że nie mają pojęcia o problemach życia codziennego zwykłych ludzi, których rzekomo reprezentują. Ci sami roztrząsają i rozbierają na milion części sprawę Smoleńska zamiast zająć się kreowaniem dobrego wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. I również to właśnie oni przez długie lata podlizywali się USA i wysyłali na nieswoją wojnę (a tamci nawet wiz nie znieśli, ale co tam =.=)
Tak, to jest smutne.
Ostatecznie wszystko sprowadza się do tego by ignorować polityków i ich durne sprawy/przepisy/prawa, tylko potem nie dać się z tym przyłapać. Trochę jak za komuny :P
Usuń