wtorek, 25 marca 2014

Taki ładny chłopiec, a ja taka w kasku, czyli bajka o narciarstwie alpejskim

Cześć, harcerze ;]
Co u Was? Długo mnie nie było, ale to dlatego (zawsze mam usprawiedliwienie dla swojej opieszałości, a niech mnie!), że wybrałam się na narty i przez tydzień nie miałam internetu. Tak bardzo go nie miałam, że w desperacji łapałam wifi na stoku, żeby próbować dodać zdjęcia na fejsika, a potem stwierdzić, że w sumie wcale nie chcę, żeby na fejsiku były.
Dzisiaj nie mam dla Was nic odkrywczego, ot, kilka zdjęć i anegdotek z nart. Niemniej zapraszam.


Najpierw może wyjaśnię, dlaczegóż to nazwałam Was harcerzami. Od razu mówię, żebyście sobie tego nie brali do serduszek, po prostu wiem, że w znacznej większości jesteście z narciarstwem nieobeznani. Broń porze, nie jest to przytyk w stronę niedbałej, nieeleganckiej jazdy ;] Bo harcerzami to my nazywamy właściwie tych wszystkich, którzy w jakiś sposób przeszkadzają na stoku i utrudniają poruszanie się na trasie poprzez:
- jazdę pługiem (narty do środka, jakby się miało iksy i dawaj na dół, bez patrzenia, czy zaraz kogoś nie rozwalisz)
- leżenie na stoku (można się przewrócić, ale trzeba się podnieść, do jasnej anielki!)
- stanie „za bulką” (tam, gdzie nie widać i ktoś, kto jedzie z góry może w delikwenta malowniczo wrypać)
- zajeżdżanie drogi
- ślizganie
Harcerze to również ludzie, którzy jeżdżą niedbale, nieelegancko i psują krajobraz rozpiętym rozporkiem, jedną nogawką bardziej, szlajfkami od kijów, niezapiętym pasem i tak dalej.
A kto i tak nie wie, o co chodzi, mógł nie czytać, o! XD Sorry, ja po prostu nieświadomie wręcz posługuję się narciarskim żargonem ;]

A teraz słuchać mnie fani Sapkowskiego, sagi o Wiedźminie, a w szczególności fani niezwykłej postaci, jaką jest niewątpliwie Emiel Regis Coś Tam Coś Tam. Otóż odkryłam, że pod koniec sagi Regis wcale nie zginął, a w każdym razie teraz ma się całkiem dobrze i śmiga sobie na nartkach w Nassfeld. Tutaj mam tego dowód:


Seriously, dopóki nie spojrzałam na zdjęcie, nie miałam pojęcia, że ten gość tam był, a już zupełnie nie miałam pojęcia, że tak wyglądał. Że w ogóle można tak wyglądać… Spieprzyłam, bo gdybym wiedziała, że on tam siedzi, wzięłabym od niego autograf XD w każdym razie, cieszę się, że nie zginąłeś, Regis. Trzymaj się ciepło ;]

Co do innych anegdotek, muszę Wam opowiedzieć jeszcze o tym, jak moja siostra wygrała puchar internetu w dziedzinie udanego przejęzyczenia. Zaczęło się od tego, że było tak ciepło, że po zjechaniu z trasy zdejmowałam kask. Włosy mam dość gęste i lekko kręcone, co sprawia, że wydają się gęściejsze, ale pod kaskiem się przyklapują, więc musiałam je za każdym razem roztrzepać. W pewnym momencie zostałam zapytana, co tak trzepię tym futrem i natychmiast odpowiedziałam ze stoickim spokojem, że szukam ojca swoich dzieci. No i dobra, obśmialim, zapomnielim… a następnym razem Adnik też ściągnął kask i oznajmił z szerokim wyszczerzem, że również szuka dzieci swojego ojca. Następnie motyw ojca naszych dzieci przewijał się przy codziennym graniu w karty. W myśl zasady, że kto ma szczęście w kartach, ten nie ma szczęścia w miłości, ojciec moich dzieci postanowił zostać księdzem, a ojciec dzieci Adnika właśnie siodła białego konia i wdziewa lśniącą zbroję.
Z tego samego źródła wywodzi się też tytułowe hasło, kiedy to pewnego dnia zrobiło się chłodniej, a tu właśnie stoi sobie przy wyciągu typek, którego z listy potencjalnych ojców dobrowolnie bym nie skreśliła XD

No i oczywiście fotki, jak to bywa po wyjazdach ;]

Pierwsza foteczka z wyjazdu, czyli Alu i Adnik przed domkiem w drodze na exploring the city village
Chillout pod wyciągiem ;]
Zaraz przed finałowym zjazdem trasą ochrzczoną przez nas "Karniakiem"
A na koniec piosenka - hit sezonu. Cały wyjazd chodziła mi po głowie. Stare jak świat, ale dobre... I wpada w ucho.


Pozdrawiam Was serdecznie, koty tudzież harcerze. Do następnego wpisu!

P.S Jakby kogoś to ciekawiło, to TUTAJ można się dowiedzieć więcej o ośrodku, w którym jeździliśmy, a nawet znaleźć nasze zdjęcia w zakładce fotopoints ;]

7 komentarzy:

  1. Kurczę, ale Ci zazdroszczę! Dawno nie byłam na nartach. Kiedyś to się jeździło z dadem na krzywy ryj, za darmo, ale później zaczęły go boleć kolana. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak za darmo, gdzie? XD
      Mojego też bolą, może to taka domena ojców, którzy jeżdżą na nartach?

      Usuń
    2. W takim sensie, że mi płacił, no bo skoro mnie zabrał, to trzeba dziecku zafundować xD teraz jakbym chciała, to trzeba by było wyskoczyć z własnych chajsów :-D

      Usuń
  2. Kasia coś kojarzy tego pana z Wiedźmina, ja nie mam zielonego pojęcia, kim on jestXD Ale i tak wygląda genialnieXDD Mistrzu drugiego planuXD
    Fajnie, że Wam się wyjazd udał^^ Chciałabym umieć jeździć na nartach albo na desce... Ale wtedy stworzyłabym nową, specjalną kategorię przeszkadzaczy na stokuXD
    Pozdrawiam:) I pozdrów też Adniczka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że Kasia będzie kojarzyć ;]
      Taa i nie mówiłoby się "jedziesz jak harcerz" tylko "jedziesz jak Spokoyoh"? XD A na snowboardzistów to my mówimy parapeciarze, ale tak w sekrecie, to ja bym się chciała nauczyć na desce.
      Adniczka pozdrowię przy okazji ;]
      No i pozdrawiam Ciebie i Kasię ;]

      Usuń
  3. Jakie urocze! (nie byłam na nartach od zarania dziejów wolę się nie kompromitować)
    Chłopce są fajne. Mój mnie rzucił tydzień temu :D
    Ale za to moja przyjaciółka, która twierdziła, że utraciła jakąkolwiek seksualność ostatnio odczuła pociąg do naszego wspólnego znajomego i tak mnie tym zaszokowała, że sama się boję teraz z nim spotkać (kolega z Poznania, znajomość z internetów od przeszło 5 lat, jej się udało być na Pyrkonie i kolegę obejrzeć na własne oczyska i zrobił wrażenie).
    Hah!

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie słusznie, jeste pół na pół harcerzem. Bo jeździć nie potrafię, ale też nie próbuje, stąd zawada na stoku nie jestem :D

    Okey, ciekawie :D Fotecki też ciekawe. No nic, ja muszę czekać na swoją lepszą przyszłość, może kiedyś będę jeździć na nartach. Może ktoś mnie nauczy, aczkolwiek najpierw ktoś mnie musi wziąć :D I może jeszcze trochę funduszy by się przydało na obkupienie się w sprzęt. Hm... Jak będę bogata... :D

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy